Główny Urząd Statystyczny ciągle informuje o tym, że spadek wartości polskiego pieniądza jest trzymany w ryzach. Ale w przyszłym roku inflacja zerwie się ze smyczy i pogalopuje na najwyższy poziom w całej Unii Europejskiej.
O problemach z inflacją pisze Gazeta Wyborcza. Przypomina, że na razie mamy do czynienia z umiarkowanym wzrostem cen. To prawda – trzeba jednak pamiętać o tym, że inflacja nie ma ścisłej definicji i jest wyliczana według dość skomplikowanych reguł. A najbardziej drożeją w Polsce produkty pierwszej potrzeby.
Droższa jest również chemia. O 16 proc. podrożał proszek do prania, płyn do naczyń Ludwik o 29 proc., a Domestos o 26 proc. O 32 proc. więcej zapłacimy za pastę do zębów, jednak konkurencję na chemicznej arenie bije papier toaletowy, który odnotował aż 39-procentową podwyżkę.
Rząd coś kombinuje ze statystykami?
Wiele osób podejrzewa, że rząd ukrywa prawdziwą inflację. W rzeczywistości byłoby to możliwe, ale bardzo ryzykowne i działające na krótką metę. Główny Urząd Statystyczny musi liczyć inflację według ogólnounijnych zasad. Pod uwagę bierze wirtualny koszyk zakupowy. Jego część to żywność, inna część to np. obuwie i ubrania, jeszcze inna to usługi czy samochody.
Inflacja liczona według zasad UE nie jest wysoka. We wrześniu jej dynamika osiągnęła 2,6 proc., za to w lipcu i sierpniu – 2,9 proc. Ale zmiana daty na rok 2020 będzie oznaczać niezwykłe przyspieszenie inflacji. Zdaniem cytowanej przez Wyborczą Moniki Kurtek, głównej ekonomistki Banku Pocztowego, w ostatnich dwóch miesiącach tego roku inflacja będzie podążać w kierunku 3 proc., by na początku 2020 r. znaleźć się na granicy 3,5 proc.
Wpłyną na nią rosnące ceny materiałów, koszty pracy i wiele innych czynników. Tymczasem wedle wytycznych Narodowego Banku Polskiego inflacja w przyszłym roku powinna wynosić 2,5 proc. w możliwymi odchyleniami o 1 proc. w jedną lub drugą stronę. Prognozowane przez Monikę Kurtek 3,5 proc. jest więc na granicy dopuszczalnego przez bank centralny poziomu.
Co więcej - również inni ekonomiści i instytucje nie kreślą dla Polski zbyt optymistycznych scenariuszy. Niektórzy mówią nawet o tym, że dobijemy do inflacji o wartości 4 proc.
Jak podaje "Rzeczpospolita" najnowsze badanie IRIS Financial Confidence Survey pokazuje, że aż 52 proc. Polaków spodziewa się recesji, która ich zdaniem może nastąpić nawet w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Dlatego też nasi rodacy zaczynają ciąć wydatki na posiłki poza domem i ubrania. Co trzeci Polak postanawia mniej wydawać na posiłki przygotowywane w domu.
Nie będzie to łatwe, bo w kość dają nam właśnie podwyżki cen żywności. Z badania SW Research wynika, że w ostatnich miesiącach odczuło je aż 82,1 proc. z nas. Wzrost cen najczęściej zauważały osoby powyżej 50 roku życia (87 proc. z nich) i pomiędzy 25 a 34 rokiem życia (83 proc.). Co nie dziwi, najbardziej wysoki koszt żywności odczuwają osoby zarabiające mniej: od tysiąca zł do 3 tys. zł.