Spora część rzeczy, które skończą pod choinką jako prezenty świąteczne, dotarła do nas drogą morską, upakowana na wielkich kontenerowcach. Wiele osób nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jak wysoką cenę płaci za ten typ transportu nasze środowisko: w tym momencie największy europejski armator emituje więcej dwutlenku węgla niż Ryanair.
Nie da się przecenić udziału żeglugi morskiej w transporcie towarów. Zabawki, elektronika czy egzotycznie owoce nie docierają do nas bowiem samolotami – a właśnie drogą morską.
Problem polega na tym, że ten sposób transportu w swoim obecnym kształcie jest niezwykle szkodliwy dla środowiska.
Armator truje bardziej niż Ryanair
Z opublikowanego właśnie raportu organizacji Transport & Environment wynika bowiem, że w pierwszej dziesiątce największych emitentów CO2 w 2018 roku w Europie należy wprowadzić zmiany. Gdyby bowiem żegluga była częścią unijnego systemu handlu emisjami, na ósmym miejscu – otoczone przez elektrownie węglowe oraz irlandzką linię lotniczą Ryanair – znalazłoby się Mediterranean Shipping Company.
Jest to największy europejski armator, rocznie przewożący 21 mln kontenerów. W ubiegłym roku przełożyło się to na wyemitowanie 11 mln ton CO2 (dla porównania: Ryanair wyemitował 9,9 mln ton dwutlenku węgla).
Co więcej, statki płynące do i z Europy wyemitowały w ubiegłym roku ponad 139 mln ton CO2. Autorzy raportu zwracają uwagę na to, że żegluga jest jedynym sektorem w Unii Europejskiej, w którym nie ma narzędzi ograniczających emisje. Sektor morski jest też zwolniony z obowiązku płacenia podatku od paliwa, co stanowi realną dotację o wartości 24 miliardów euro rocznie.
Dopiero nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zobowiązała się do włączenia emisji z żeglugi międzynarodowej do europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji.
Klasa biznes pozostawia największy ślad węglowy
Jak pisaliśmy niedawno w INNPoland.pl, Jozef Varadi, prezes i współzałożyciel Wizz Air, stwierdził w wywiadzie dla Bloomberga, że w lotach trwających mniej niż pięć godzin należy zakazać korzystania z klasy biznes. Powodem jest większa emisja gazów cieplarnianych w przeliczeniu na jednego pasażera niż w przypadków lotów w klasie ekonomicznej.
Dobrowolna opłata ekologiczna LOT-u
Z kolei Polskie Linie Lotnicze LOT wprowadziły dobrowolną dopłatę do biletów pasażerskich. Podróżujący, którym na sercu leży dobro środowiska, mogą do ceny za przelot dodać kwotę, którą chcieliby zrekompensować ślad węglowy pozostawiany przez ich lotniczą podróż.
Decyzja LOT-u wydaje się jednak jedynie sprytnym wybiegiem PR-owym, mającym na celu ubranie przewoźnika w modne, ekologiczne szaty.