Sezon grzewczy trwa w najlepsze. To taka pora, która jest szczególnie uciążliwa w zabudowie jednorodzinnej. Na blokowiskach - odmiennie niż w domach - nie pali się przecież w piecach, do których w dalszym ciągu trafiają bardzo różne substancje i paliwa. Podpowiadamy, jak poradzić sobie z toksyczną atmosferą w sąsiedztwie.
Kraków, borykający się z problemem powietrza niskiej jakości od wielu lat, sięgnął po radykalne środki, które pozwoliły skazać krnąbrnego obywatela. W ślad za nim ociężale podążają kolejne władze samorządowe. To tyle w teorii, jak natomiast wygląda praktyka? Według raportu Polskiego Alarmu Smogowego „Poza Kontrolą”, nie jest dobrze.
Jak mówi w rozmowie z INNPoland.pl Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, palenie śmieci i nielegalnego węgla w praktyce pozostaje bez konsekwencji. Blisko 80 proc. gmin nie prowadzi skutecznych kontroli.
– Najgorzej jest w gminach wiejskich, gdzie średnio wystawia się pół mandatu rocznie za spalanie odpadów. Przepisy, na podstawie których można karać za trucie powietrza spalaniem śmieci mają 20 lat, to wystarczająco dużo czasu, żeby wdrożyć odpowiednie procedury kontrolne – kontynuuje Siergiej.
Problem najbardziej dusi gminy, gdzie brak jest straży miejskiej. Brak służby przekłada się bezpośrednio na liczbę prowadzonych kontroli. – Nie ma straży, nie ma kontroli, truciciele czują się bezkarni. Co prawda mogliby się tym zająć odpowiedni urzędnicy gminni, ale oni pracują do godziny 15 – dodaje.
Gdzie straż, tam łatwiej oddychać
W znacznie lepszej sytuacji są mieszkańcy gmin, gdzie straż miejska funkcjonuje. Tam uprawnienia do nakładania kar za nieprzestrzeganie uchwał antysmogowych przysługują tym służbom od listopada ubiegłego roku. Wystarczy zadzwonić na alarmowy numer 986 i zgłosić podejrzenie spalania śmieci. Można to zrobić anonimowo.
Ten ostatni sposób jednak wyłącza możliwość egzekwowania przysługujących zgłaszającemu praw. – W razie informacji imiennej można się domagać m.in. potwierdzenia przyjęcia zgłoszenia mailem lub sporządzenia protokołu, pobrania próbki z paleniska i dołączenie jej jako dowodu w postępowaniu, a także numeru zgłoszenia i przesłania protokołu z kontroli – tłumaczy Siergiej
Maksymalny mandat karny nałożony w wyniku kontroli pieca wynosi 500 złotych. W przypadku odmowy jego przyjęcia, straż miejska może skierować sprawę do sądu rejonowego, który karą grzywny w wysokości do 5000 zł jest w stanie zmotywować truciciela do zmiany paliwa na bardziej ekologiczne.
Narzędzia do walki ze smogiem
A gdy straży miejskiej nie ma? Tam obowiązek kontroli nakłada na wójta / burmistrza / prezydenta miasta ustawa „Prawo ochrony środowiska”. Jeśli urząd na zgłoszenia nie reaguje, można złożyć zażalenie do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, rady gminy lub nawet zawiadomić prokuraturę o niedopełnieniu obowiązków.
– Każdy mieszkaniec gminy - tej ze strażą miejską i bez - może także zadzwonić na policję, a jeśli ma mocne podejrzenie popełnienia wykroczenia, służba ma obowiązek przeprowadzić kontrolę – podpowiada Siergiej.
Świadomość społeczna rośnie z roku na rok, jak wynika z naszej korespondencji z Naczelnikiem Oddziału Ochrony Środowiska warszawskiej straży miejskiej. W mailu otrzymanym od Krzysztofa Kosińskiego czytamy, że w minionym sezonie grzewczym stołeczni strażnicy odnotowali 6 490 zgłoszeń dotyczących spalania substancji niedozwolonych.
W toku bieżącego sezonu grzewczego - trwającego, jak co roku, od 1. października do końca marca - do dnia 15. grudnia odnotowano już 3 254 zgłoszenia o trujących sąsiadach. To nieco ponad połowa ubiegłorocznej liczby, chociaż do półmetka okresu grzania pozostało ponad pół miesiąca.
Jakość powietrza w Polsce leży w interesie nas wszystkich, a do jego poprawy może się przyczynić każdy. Chociażby nie przechodząc obojętnie obok komina sąsiada dymiącego w niepokojący sposób.