Konopie siewne były znane ludzkości wcześniej, niż spisano Biblię. Najstarszy skrawek tkaniny konopnej pochodzi z ok. 8000 r. p.n.e. Są dowody, że na terenie obecnych Chin znano tę roślinę nawet dwa tysiąclecia wcześniej. To historia przemysłu włókienniczego i spożywczego oraz przyszłość budowlanki i branży kosmetycznej. Rynek rośnie zadziwiająco szybko, a Polska dokłada swoją niemałą cegłę do tej budowli.
Długo, zanim „marihuana” - nieznane lokalne słowo z Meksyku - zaczęło wywoływać popłoch wśród rządów i rodziców całego świata, konopie służyły do produkcji około 25 tys. różnych produktów. Wieki temu tradycja nakazywała japońskim cesarzom nosić wyłącznie tekstylia konopne, a jej nasiona w USA były legalnym środkiem płatniczym jeszcze w drugiej połowie XIX w.
Konopie to nie marihuana
Na początku rozróżnijmy dwie rośliny z tej samej rodziny. Cannabis Sativa - konopie przemysłowe oraz Cannabis Indica - znane jako marihuana. Pierwsze zawierają na tyle niewiele Tetrahydrocannabidolu (THC), że aby się nimi „upalić”, trzeba by zwinąć skręta wielkości słupa telefonicznego i wypalić go naraz. Druga zawiera znacznie więcej THC i ma silne działanie odurzające.
Ta ostatnia, nazwijmy ją - marihuaną rekreacyjną, w Polsce jest nielegalna w zakresie hodowli. Można ją natomiast posiadać w tzw. nieznacznych ilościach na użytek własny. Cannabis Indica można także kupić na receptę jako marihuanę leczniczą. Do niedawna wyłącznie w teorii, od stycznia tego roku faktycznie w aptece.
Nie wolno, ale da się
Na ten moment jedyną firmą z koncesją na obrót suszem konopnym do celów medycznych w Polsce jest Spectrum Therapeutics. Surowiec do produkcji sprowadzają z Kanady, gdzie producent w zamkniętych halach, o warunkach niemal laboratoryjnych, uprawia wybrane odmiany konopi indyjskich.
Jak mówi w rozmowie z INNPoland.pl Tomasz Witkowski ze Spectrum Therapeutics, to właśnie detale hodowli stanowią jedną z radykalnych różnic. – Nie można porównywać konopi palonych rekreacyjnie do produktu medycznego. Hodowcy tego ostatniego są zobowiązani dostarczyć produkt czysty biologicznie, bez syntetycznego THC, bez pestycydów i o określonej zawartości kannabinoidów – tłumaczy ekspert.
– Marihuana używana rekreacyjnie, nabywana na czarnym rynku, prawie zawsze będzie zawierać syntetyczne THC w postaci sprayu lub proszku i kto wie, co jeszcze. Takie substancje dodaje się też do dopalaczy – wyjaśnia Witkowski.
Wartość tego biznesu
Według danych firmy New Frontier Data, globalny rynek legalnej marihuany wart był w zeszłym roku ponad 344 miliardy dolarów. Z czego 132 mld przypadało na Azję, 856 mld na Amerykę Północną, 68,5 mld wart jest rynek europejski, 37,3 mld afrykański, a 9,8 mld latynoamerykański.
Zgodnie z raportem firmy Nielsen, wartość legalnego rynku konopnego w samym tylko USA do roku 2025 urośnie do wartości 41 mld dolarów. To ponad pięciokrotny wzrost w ciągu zaledwie 7 lat.
W Polsce, w pierwszym roku istnienia marihuany medycznej, sprzedano około 70-80 kg suszu o wysokiej zawartości THC. Jak szacuje Witkowski – w przyszłym roku ilość ta może być nawet dwukrotnie większa, w 2028 ten rynek ma szanse być wart nawet 2 mld euro.
Trawka a produkt leczniczy
Nie tylko obecność sztucznych dodatków nakazuje grubą kreską rozdzielić tzw. trawkę od indyjskiej konopi medycznej. Inny jest skład, zawartość dodatków niewiadomego pochodzenia, ale także sposób podawania. Podczas gdy marihuanę rekreacyjną najczęściej się pali lub dodaje do wypieków, medyczną zaleca się inhalować.
– Waporyzacja to jedyna zalecana metoda podawania Cannabis Indica do celów medycznych, co daje kontrolę nad ilością substancji wprowadzanych do organizmu. Konopie w ten sposób podgrzewa się jedynie do 230 stopni. To wystarczy do uwolnienia kannabinoidów, a nie powoduje wydzielania toksyn, jak przy spalaniu w 2 tys. stopni – objaśnia Witkowski.
Nie tylko marihuana
Konopie to także ogrom zastosowań przemysłowych. Z Cannabis Sativa robi się między innymi papier. Pierwsza wydrukowana Biblia Gutenberga oraz oryginał Deklaracji Niepodległości zostały zapisane właśnie na kartkach zrobionych z konopi. Papier z tego surowca jest bardziej wytrzymały i jaśniejszy od celulozowego, no i nie żółknie z czasem.
Do jego produkcji potrzeba zaledwie 1/4 areału uprawy konopnej w porównaniu do powierzchni leśnych wycinanych na potrzeby przemysłu celulozowego. Do końca XIX wieku trudno w ogóle było dostać papier zrobiony z surowca drzewnego.
To pod żaglami z włókna konopnego, rozpiętymi na linach z tej rośliny, Kolumb dopłynął do Ameryki. Tkaniny z Cannabis Sativa są bardziej wytrzymałe, odporne na gnicie i słoną wodę, niż jakiekolwiek inne naturalne. Do tego włókno konopne jest 10 razy bardziej wytrzymałe od dżinsu. Pierwsze Levisy tkano właśnie z tych włókien.
Kiedyś było trzeba, teraz nie wolno
Pierwsze amerykańskie regulacje prawne dotyczące konopi, a ustanowione w stanie Virginia w 1619 roku, wręcz nakazywało uprawę tej rośliny w każdym gospodarstwie. Historia USA zna takie okresy, w których za odmowę zajmowania się uprawą konopi można było trafić do więzienia.
Sianie konopi włóknistej zaczęto demonizować w USA wskutek intrygi uknutej przez producentów tkanin syntetycznych. Mówi się, że to lobby uwikłanych w nylon i stylon potentatów przemysłu naftowego wymogło na ówczesnych władzach zakaz uprawy i zbiorów tak cennej rośliny.
Obok skutecznych nacisków politycznych, pojawiła się szeroko zakrojona propaganda, w ramach której - z użyciem lokalnego meksykańskiego określenia konopi indyjskiej (marihuana) - zaczęto demonizować wszelkie rośliny z rodziny cannabis.
Gwoździem do trumny dla uprawy konopi w USA okazał się zaporowy podatek w wysokości 1 dolara za uncję, wprowadzony w 1937 roku przez rząd na wszystkie wyroby konopne. Danina, nałożona w toku intrygi szefów czołowego wówczas producenta papieru drzewnego i włókien sztucznych - spowodowała drastyczny spadek opłacalności uprawy.
Co jeszcze powstaje z konopi?
Z celulozy konopnej można wyprodukować celofan, celuloid, a także sztuczny jedwab. Surowiec stanowią tutaj krótkie włókna z łodygi. Plastik konopny z nich produkowany jest dwa razy tańszy, niż robiony z PP (polipropylenu). Tworzywo sztuczne z konopi ma wysoką wytrzymałość i jest sztywniejsze od zwykłego plastiku, a do tego biodegradowalne w niecały rok.
Jako nietypowego zastosowania włókien konopnych nie sposób nie wspomnieć prototypowego samochodu marki Ford, który sam Henry z dumą pokazał światu w 1941 roku. Karoseria auta zrobiona była z kompozytu celulozowo-konopnego i była 10 razy wytrzymalsza od poszycia blaszanego.
Prototyp napędzał biodiesel wyciśnięty oczywiście z nasion Cannabis Sativa L.
Tkaniny
Włókno z konopi siewnych służyło przed laty do produkcji najtrwalszych lin, nici, worków, żagli, czy sieci rybackich. Popularność w tych zastosowaniach tkanina konopna zyskała m.in. dzięki swojej wyjątkowej odporności na procesy gnilne, co stawia produkty z niej robione w czołówce niepoddających się rozkładowi biologicznemu w zwiększonej wilgotności.
Do niedawna jednak wygląd tkaniny konopnej pozostawiał wiele do życzenia. Materiały nie nadawały się do zastosowania w przemyśle odzieżowym także ze względu na ich fakturę. Tkaniny były mało przyjemne w dotyku.
Dzięki nowym zdobyczom technologii przemysłu włókienniczego obecnie wytwarzane przędze konopne są delikatne i przyjemne w dotyku. Materiały z cannabis sativa odznaczają się ponadprzeciętną wytrzymałością i mają szereg walorów zdrowotnych.
– Na ten moment tkaniny konopne w Polsce jedynie się sprowadza. Praktycznie nie produkujemy takich materiałów u nas, ponieważ brakuje dobrej klasy włókna – wyjaśnia prof. Jerzy Mańkowski z Zakładu Innowacyjnych Technologii Włokienniczych Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich.
– Najwyższą jakość przędzy zyskuje się uprawiając tę roślinę specjalnie w tym celu. Do zastosowań tekstylnych nie wykorzystuje się upraw nasiennych i innych. Chodzi o sposób zasiewu, a także czas ścięcia rośliny. W plantacjach nasiennych konopi, uzyskujemy włókna niskiej jakości - grube i zlignifikowane – objaśnia Mańkowski.
Obecnie poza IWNIRZ praktycznie nie ma w Polsce upraw pod cele tego przemysłu. Jedynie w zakładzie ITW podejmowane są obecnie próby uzyskania odpowiedniego włókna.
Zdaniem prof. Mańkowskiego – przyczyna braku takich upraw leży po stronie braku zainteresowania. Jako roślinę przędzalniczą uprawia się w Polce raczej len. To sam rynek się tak ustawił, że nie produkujemy tkanin konopnych.
– Mimo, że jest to jedno z najbardziej wytrzymałych włókien naturalnych, to jednak nieco łatwiej jest uzyskać surowiec z lnu. W ślad za tym idą inne koszty produkcji tkaniny konopnej, która kosztuje około 20-30 proc. więcej, w porównaniu z lnianą – uważa Mańkowski.
– Jako bardzo wytrzymałe, włókno konopne stanowiło w okresie przedwojennym strategiczny surowiec dla wojska. Produkowano z niego różnego rodzaju brezenty na namioty i plandeki dla ciężarówek. Z takiej tkaniny robiono też węże strażackie, ponieważ ma ona w kontakcie z wodą zdolność do samouszczelniania, wskutek pęcznienia komórek włókna.
Pustaki
Z Cannabis Sativa L. buduje się także domy. Dwie główne technologie polegają bądź na - bardziej klasycznym - układaniu "cegieł" zrobionych ze zmielonych łodyg rośliny, bądź na natryskiwaniu "cementem konopnym" (tzw. hempcrete) drewnianego szkieletu domu.
Takie budowle mają nie tylko świetne właściwości izolacyjne, ale także są praktycznie niepalne. Z tego samego powodu, dla którego całe wieki robiono z konopi liny żaglowe i sieci rybackie, budynki konopne świetnie opierają się atakom wszelkich grzybów i procesom gnilnym.
Beton konopny jest ponadto nawet siedmiokrotnie wytrzymalszy od tradycyjnego, a przy tym o połowę lżejszy. Nie stanowi też problemu w przypadku rozbiórki budynku wykonanego z takiego materiału, który z powodzeniem można wykorzystać jako nawóz.