Przypomina to raczej sekwencję scen z horroru niż realną sytuację, ale mieszkańcy australijskiego miasteczka Ingham jak najbardziej żyją w samym centrum tej sytuacji. MIejsce, w którym żyją, zostało całkowicie sterroryzowane przez... setki tysięcy nietoperzy.
Mieszkańcom Ingham w stanie Queensland zdecydowanie nie jest do śmiechu. W ciągu ostatnich tygodni populacja nietoperzy w australijskim miasteczku gwałtownie wzrosła do ok. 300 tys. osobników. Wraz z nimi przyszedł ogromny hałas, brud oraz smród. Nie wiadomo jednak za bardzo, co z sytuacją zrobić, gdyż ssaki te są pod ścisłą ochroną.
Przeszkadzają ratownikom
Cała sytuacja wymknęła się spod kontroli – to oczywiste. ABC News opisuje sytuację, w której "tornado nietoperzy" uniemożliwiło lądowanie medycznego helikoptera na dachu lokalnego szpitala.
Cytowany przez portal lokalny major Ramon Jayo określił całą sytuację jako kompletnie nieakceptowalną. – To jest sprawa życia albo śmierci – minuty stracone na próbach lądowania i na dotarcie do lotniska – stwierdził.
Tymczasowy problem
Z samym problemem nie da się wiele zrobić, gdyż nietoperze są pod ścisłą ochroną. Pracownicy organizacji zajmującej się dzikimi zwierzętami w stanie Queensland próbują jednak uspokoić mieszkańców: według nich, problem jest najprawdopodobniej jedynie tymczasowy.
Wygląda bowiem na to, że w Ingham spotkały się dwa gatunki nietoperzy, z których jeden jest migrujący – i powinien opuścić miasteczko do kwietnia, zazwyczaj bowiem przebywa w nim przez ok. trzy miesiące.