To trochę jak zobaczyć jednorożca. Na aukcję trafił właśnie jedyny zachowany (i działający!) egzemplarz konsoli z początku lat 90., który znalazł się przez przypadek na strychu. Dziś to brzmi jak oksymoron, ale to sprzęt z czasów, gdy Nintendo i Sony, zamiast rywalizować, współpracowały. Ktoś ma ochotę na partyjkę oldskoolowego Mortal Kombat?
Mowa o konsoli SNES-CD, znaną lepiej jako Nintendo Play Station.Obie firmy, które dziś są śmiertelnymi konkurentami, stworzyły razem konsolę do gier. Wyprodukowano 200 prototypów, a gdy współpraca między korporacjami wzięła w łeb, konsole rzekomo zniszczono. To jest, jak się okazuje, oprócz jednej, albo - jedynej nam znanej. I co w tym wszystkim najzabawniejsze - ona działa!
Konsolowy jednorożec
Dom aukcyjny Heritage Acutions wystawił na aukcję tego konsolowego jednorożca. Na razie cena jest zaporowa, bo już kosztuje 31 tys. dol. (czyli ponad 120 tys. zł), a do końca aukcji zostało 22 dni.
– Gwarantujemy, że konsola działa, zagraliśmy kilka partyjek Mortal Kombat na kartridżu Super Famicom [po naszemu 16-bitowy SNES - przyp. red.] – piszą przedstawiciele HA.
Konsola miała wyjść na rynek na początku lat 90. Sony dopiero myślał, jak wejść do branży gier. Nintendo nie był wtedy "tym trzecim" po Sony i Microsofcie, jak dziś, lecz potęgą, która miała na koncie bardzo popularną konsolę Super Nintendo, jednak firma traciła swój impet. A podgryzana była przez innego z wielkich ówczesnego świata - Segę, która zamierzała wprowadzić Genesis z CD ROMem. Prototyp Sony i Nintendo miał obsługiwać zarówno kartridże, jak i pyty CD do odsłuchu własnej muzyki. Kontrolery, klasyczne wzornictwo Nintendo, ozdobione były marką Sony.
Jak przetrwał jedyny egzemplarz
Do kulisów tej niecodziennej współpracy wrócimy później, teraz sprawdźmy, gdzie w ogóle znalazło się to cudeńko. Dom aukcyjny pisze, że konsola należała do Olafa Olaffsona. To islandzki menedżer, który współtworzył Sony Computer Entertainment - podwalinę dzisiejszej dywizji gier, wówczas niezależną spółkę należącą do Sony Corporation. Olaffson jako jej prezes współtworzył powstanie pierwszego PlayStation, jednak starł się z szefostwem o cenę rynkową debiutanckiej konsoli (optował za niższą) i został zmuszony do rezygnacji.
Potem miał epizody na wysokich stanowiskach w Advanta, Time Warner, z której odchodził i wracał po różnych fuzjach (m. in. z AOL i AT&T). Dom aukcyjny pisze, że gdy Advanta bankrutowała, sprzedawała co mogła na aukcjach, w tym sprzęty pakowane zbiorczo "na ślepo" dla tego, kto da najwięcej. I tu historia domu aukcyjnego ma czarną plamę, której wyjaśnienie znajdziemy w amerykańskim Business Insiderze.
Bo konsola już wypłynęła jako zjawisko medialne kilka lat temu. Użytkownik Reddita pochwalił się zdjęciami sprzętu, który znalazł na strychu. Jak się okazało, jego ojciec, Terry Diebold, pracował dla Olaffsona w czasach Advanty i miał zarządzać sprzedażą firmowego sprzętu i zasobów.
W historii użytkownika Reddita czytamy, że bali się włączyć konsolę, której brakowało np. kabla zasilania. Dom aukcyjny zaś pisze, że przeszła lifting i drobne naprawy, co składa historię w całość.
Montecchi i Capuleti - wersja japońska
Wracając do późnych lat 80., to jeden z inżynierów Sony miał podejrzeć, jak córka gra na NES i zainteresować tą branżą przełożonych. Od większości się odbił, nie byli poruszeni tym pomysłem, ale w końcu go przeforsował. Firmy podpisały umowy i zaczęły prace nad SNES-CD (Nintendo Play Station). Coś po drodze poróżniło obie firmy, Nintendo zakwestionował opłacalność współpracy i zaczął romansować z konkurującym z Sony Philipsem. Prototypy, które powstały w tym krótkim czasie, rzekomo zniszczono.
Sony poszedł więc za pomysłem stworzenia samodzielnej konsoli PlayStation, której pierwszą generację wypuścił w 1994 r., i jak bardzo się to opłaciło, wszyscy dziś wiemy.