Rząd wychodzi z projektem w sprawie zamortyzowania mniej zamożnym odbiorcom tegorocznych podwyżek cen prądu. Pieniądze mają pochodzi ze sprzedaży uprawnień do emisji dwutlenku węgla.
Jak już informowaliśmy w tym roku, rekompensaty nie obejmą wszystkich. Zgodnie z obietnicami politycznymi starać się o nie będą mogły tylko osoby, których dochody w 2019 r. mieściły się w pierwszym progu podatkowym (maksymalnie 85,5 tys. zł).
Stąd będą pochodziły pieniądze na rekompensaty
To oznacza prawie 15 mln klientów indywidualnych starających się o zapomogę wyrównującą wyższe rachunki za prąd – tyle jest bowiem rodzin, które rozliczają się w pierwszym progu podatkowym.
Stanowią one część krajowej puli aukcyjnej w ramach nowego okresu rozliczeniowego europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS), rozpoczynającego się od 1 stycznia 2021 r.
Będzie prościej niż w ubiegłym roku?
Tegoroczne rekompensaty wyglądają na rozwiązanie prostsze niż ubiegłoroczny algorytm, według którego wyliczane były zwroty dla firm energetycznych za zamrożenie cen dla odbiorców. Ale sprzedawcy prądu będą obciążeni biurokracją związaną z przyjmowaniem milionów deklaracji i ustalaniem wypłat.
Przypomnijmy, że przyjęta rok temu ustawa zamrażająca ceny prądu wprowadziła mnóstwo zamieszania. Ogromny chaos, związany z poprawkami i nowelizacjami, skończył się wielogodzinnym staniem w kolejkach do punktów obsługi klientów.