Niemal 30 mln zł z budżetu państwa przeznaczono na premie dla ministerialnych urzędników w zaledwie dwa miesiące. Hojne nagrody przyznawano nawet za... terminowe wywiązywanie się z obowiązków.
Informacje o premiach ministerialnych urzędników zebrał "Super Express" z okazji 100 dni działania nowego rządu.
Szczególne osiągnięcia i terminowa praca
Okazuje się, że praca w ministerstwach może się naprawdę opłacać. Na premie najwięcej wydano w Ministerstwie Finansów: 12,9 mln zł za "szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej" – przeciętnie wysokość jednego dodatku to ponad 4 tys. zł miesięcznie. Niższe dodatki przyznawano w resorcie infrastruktury – na urzędnika przypadało tam 2,8 tys. zł – jednak tam cenione było nawet terminowe wywiązywanie się ze swoich obowiązków.
Gazeta zdołała również dotrzeć do informacji o nagrodach w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (niemal 6 mln zł w dwa miesiące) oraz Ministerstwie Obrony Narodowej (prawie 3,5 mln zł). Na pytania nie zareagowały z kolei resorty edukacji i sprawiedliwości, a Ministerstwo Aktywów Państwowych na przygotowanie informacji potrzebuje aż 3 miesięcy.
Nie pierwsze nagrody
Przypomnijmy, że nie jest to pierwszy raz kiedy ministrowie rządu PiS niezwykle hojnie nagradzają swoich podwładnych. W 2018 r. nagrody w MSZ dostało 3142 urzędników, czyli aż 85 proc. wszystkich zatrudnionych. Średnia nagroda wynosiła 7,3 tys. złotych, czyli więcej, niż wynosi roczne świadczenie 500 plus. Podatników te nagrody kosztowały aż 23 miliony złotych.
Na drugim biegunie znajdują się pracownicy Ministerstwa Infrastruktury, którzy dostali w formie nagród skromne 1,31 mln złotych. Niezłe nagrody otrzymali też pracownicy Ministerstwo Rolnictwa (6,27 mln zł), Ministerstwa Cyfryzacji (3,81 mln zł) i Ministerstwa Środowiska (3,58 mln zł).