Zrezygnował z ponad stuletniej rodzinnej tradycji, by ratować swoją rodzinę. Przy okazji wymyśli świetną alternatywę dla plastiku, zbudował dochodowy biznes i uporał się z problemem znanym wszystkim młynarzom – nadmiarem otrąb.
Znacie powiedzenie, że potrzeba jest matką wynalazku? Jerzego Wysockiego do innowacji zmusiła bieda w branży i przestoje w produkcji, z którymi musiał się mierzyć z racji nadmiaru otrąb. W kilka lat metodą prób i błędów wpadł na innowacyjny pomysł. Z odpadów stworzył biodegradowalne naczynia – łatwe w produkcji, smaczne, a przede wszystkim dobre dla matki Ziemi.
Od młyna do hali produkcyjnej
W 2012 r. pomysł przerodził się w biznes – powstała firma Biotrem, produkująca talerze z naturalnych pszennych otrąb spożywczych. Pan Wysocki został liderem działu badań i rozwoju, zaś biznesowym rozwojem spółki zajęła się Małgorzata Then.
– Udało się nam pozyskać środki finansowe między innymi z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju oraz z funduszy unijnych, które zainwestowaliśmy w prace badawczo-rozwojowe oraz w budowę pilotażowego zakładu produkcyjnego w Zambrowie. Na przełomie lat 2015-2016 udało nam się uruchomić produkcję naczyń z otrąb pszennych na skalę przemysłową – mówi Małgorzata Then.
Pod koniec 2019 r. taśmy produkcyjne z technologią wymyśloną przez Polaka ruszyły na Dominikanie.
To się po prostu opłacało
– Tona otrąb kosztuje ok. 800–900 zł. Z niej można wyprodukować ponad 10 tys. talerzy lub misek. Liczby mówią same za siebie. Za kilogram mąki w hurcie młynarz otrzyma 0,80–0,90 gr, za jeden 20-centymetrowy talerzyk z otrębów, i to kupiony w zestawie prawie 1 zł. Tymczasem z kilograma otrąb można wyprodukować ich aż 10 – tłumaczy Małgorzata Then.
– Nawet po odliczeniu kosztów produkcji, niestety stale rosnących ze względu na wzrost cen surowców, energii, kosztów pracy, transportu, możemy tutaj mówić o solidnym zysku na produkcie końcowym – dodaje.
Co więcej, chętnych na produkty produkty Biotrem nie brakuje. Potencjał produkcyjny zakładu w Zambrowie szacowany jest obecnie na ok. 20 mln sztuk talerzy i misek w skali roku. – Na rok 2020 nasi dystrybutorzy już zadeklarowali zamówienia na ponad 15 milionów sztuk, ale spodziewamy się, że finalnie liczba ta wzrośnie przynajmniej dwukrotnie lub nawet potroi się – mówi prezes Biotrem.
Z młynarza stał się innowatorem
Wszystko zaczęło się w młynie na Podlasiu. Pan Jerzy pochodzi z rodziny, która przez ponad 100 lat zajmowała się młynarstwem. Na początku lat 80. przyszła kolej na niego. Dostał do prowadzenia dwa młyn – w Giżycku i w Zambrowie.
Szybko się okazało, że nie jest to dochodowy biznes, a to nie był koniec bolączek młynarza – sen z powiek spędzały odpady. Z każdej tony pszenicy w młynie zostawało 30 proc. otrąb. Jak mówi p. Jerzy Wysocki, otręby są najczęściej wykorzystywane jako dodatki do pasz, niewielkie ilości wykorzystuje też przemysł spożywczy, jednak zdarzają się okresy, w których popyt na nie jest niewielki i zwyczajnie blokują magazyny.
Technologia, która wyszła z młyna
Kiedy podczas czyszczenia młyna pozostałe otręby i woda po raz kolejny zbiły się w twardą i zwartą masę Wysockiemu – niczym pomysłowemu Dobromirowi – zrodził się w głowie genialny pomysł na surowiec do produkcji jednorazowych talerzy czy sztućców.
Po pięciu latach eksperymentów w poszukiwaniu idealnych proporcji i wybudowaniu pierwszej maszyny udało się. Mieszanka otrąb, wody i pary wodnej sprasowana pod ciśnieniem dała w końcu trwały produkt. Na tyle, że powstały talerze do serwowania dań zimnych i gorących.
– Można je bezpiecznie stosować w piekarnikach i kuchenkach mikrofalowych. I co najważniejsze, ulegają pełnej biodegradacji w ciągu zaledwie 30 dni i nadają się do kompostowania domowego – dodaje Wysocki.
Teraz wszystko jest już zautomatyzowane. – Otręby są nawilżane do odpowiedniego poziomu i transportowane do sterowanych komputerowo maszyn. Każda maszyna odmierza odpowiednią ilość surowca, aplikuje do stalowych form, które następnie są poddawane działaniu ciśnienia i temperatury. Po około 30 sekundach mamy gotowy produkt – tłumaczy Wysocki.
W zgodzie z matką naturą
Pomysł pana Jerzego jest nie tylko dochodowy, lecz także dobry dla naszej planety. Produkty z Zambrowa ulegają pełnej biodegradacji w ciągu zaledwie 30 dni i nadają się do kompostowania domowego.
– Szacujemy, że przy użyciu technologii Biotrem i produkując tylko z dostępnych otrąb, moglibyśmy z dnia na dzień wyeliminować na całym świecie wszystkie naczynia i opakowania jednorazowego użytku – wyjaśnia Jerzy Wysocki.
Podczas gdy produkty z plastiku rozkładają się ok. 400 lat, te, które wychodzą z fabryki Biotrem – 30 dni. A technologia wymyślona przez pana Jana na potrzeby przetworzenia otrąb spokojnie sprawdza się też w przypadku innych naturalnych surowców.
Biodegradowalne naczynia i opakowania można robić z wielu różnych naturalnych i zrównoważonych surowców pochodzenia roślinnego. – Oprócz otrąb pszennych mogą to także być otręby kukurydziane, odpady z przerobu manioku czy konopi, wodorosty, algi… W naszym laboratorium w Zambrowie stale testujemy materiały z całego świata – wyjaśnia Małgorzata Then.
W 2019 r. firma uruchomiła testową produkcję talerzy z mieszanki wodorostów (sargasu) i odpadów z przerobu manioku na Dominikanie. Jak zaznacza Then, powstające tam talerze to namacalny dowód, że polska technologia Biotrem sprawdzi się pod każdą szerokością geograficzną, umożliwiając produkcję ze zrównoważonych, odnawialnych i lokalnie dostępnych surowców.
Pytają o produkty, których nawet nie mamy w ofercie
Naczynia produkowane w Zambrowie wykorzystuje m.in. warszawska restauracja Krowarzywa, wegetariański fast food. Ok. 60–70 proc. trafia jednak na eksport. Za pośrednictwem dystrybutorów biodegradowalna zastawa trafia do ponad 40 krajów, a pojedyncze zamówienie do nawet 80.
– W Europie najwięcej sprzedajemy w krajach Beneluksu, Czechach i Słowacji, Rumunii, w krajach skandynawskich. Mamy coraz więcej zamówień Ameryki Południowej, Bliskiego Wschodu, Azji. Obiecującymi rynkami są dla nas Australia i Ameryka Północna – wyjaśnia Then.
Co ciekawe, jak zdradza Wysocki, na firmą skrzynkę co rusz przychodzą zapytania o nowe produkty, których jeszcze nie mają w ofercie. I zdradza, że w laboratorium prowadzą obecnie intensywne prace badawczo-rozwojowe nad nową kategorią produktów o nazwie Branbox.
– Będą to w pełni biodegradowalne opakowania jednorazowego użytku do jedzenia na wynos. Mamy już gotowe funkcjonalne prototypy, zapewniające wodoodporność do 48 godzin. Wiążemy z tym produktem duże nadzieje – mówi.