Poziom wody w Wiśle zatrważająco niski. To może uderzyć w nasze potfele.
Poziom wody w Wiśle zatrważająco niski. To może uderzyć w nasze potfele. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

Poziom wody w stacji pomiarowej Warszawa-Bulwary wczoraj wynosił 60 cm, dziś ma spaść do ok. 50 cm. Tak niski stan wody notowany jest niestety na całym odcinku rzeki.

REKLAMA
Jak wyjaśnił hydrolog, Wisła znajduje się obecne w strefie wody niskiej. Jej poziom opada już od ponad miesiąca i na razie nic nie wskazuje na to, że ten proces się zatrzyma.

Dane nie napawają optymizmem...

– Na południu kraju w weekend również prognozowane są opady deszczu. Te jednak będą przysłowiową „kroplą w morzu potrzeb – podsumował w rozmowie z RMF24 ekspert.
Dodał od razu, że to niski, ale nie rekordowo niski poziom wody w Wiśle. Najniższy zanotowano ponad 5 lat temu, pod koniec sierpnia 2015 roku – 26 cm. Niestety, choć uwagę wszystkich zaprząta aktualnie koronawirus, to przyroda niestety nie odpuszcza: po raz kolejny stoimy przed widmem ogromnej suszy. Wpłynie ona m.in. na ceny warzyw i owoców.

Susza to będzie kolejny kryzys

A to, jak już pisaliśmy, oznacza, że musimy nastawić się na powtórkę z zeszłego roku: ceny żywności mogą już niedługo mocno podskoczyć. Jak ostrzegają eksperci, kombinacja największej suszy od lat z różnego rodzaju problemami związanymi z pandemią Covid-19 (brak pracowników sezonowych, zakłócenia w globalnym transporcie) przełoży się na wzrost cen warzyw i owoców.
Przypomnijmy, już w zeszłym roku osiągały one absurdalny poziom. W pewnym momencie cena kilograma włoszczyzny lub pietruszki przebiła nawet cenę kilograma tropikalnego ananasa z Kostaryki.
Przedłużająca się susza doprowadziła do spadku podaży i jakości krajowych owoców i warzyw. Z powodu pogody bardzo szybko dojrzewają i wtedy na rynku jest ich nadmiar. Jednak wystarczy chwila, by się wyczerpały, pozostawiając dziurę podażową. Problemem są również sami klienci, którym w ogromne upały nie chce się wychodzić z domu na zakupy.