Osoby, które pobierają świadczenie postojowe, mogą za jakiś czas być zmuszone do zwrotu otrzymanych pieniędzy wraz z odsetkami. Resort pracy wypłaca postojowe na postawie oświadczenia przedsiębiorcy i wzbrania się przed podaniem konkretnych kryteriów. Ale według przepisów, kontrolę może przeprowadzić nawet za kilka lat.
Przed pułapką ukrytą w tarczy antykryzysowej ostrzega poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Chodzi o świadczenie postojowe w wysokości 2,08 tys. zł, o które mogą się ubiegać osoby samozatrudnione oraz pracujące na umowach cywilnoprawnych.
Świadczenie przysługuje osobom, których przychody w stosunku do poprzedniego miesiąca spadły o co najmniej 15 proc. Można przedłużyć, składając w urzędzie oświadczenie o tym, że "nie nastąpiła poprawa sytuacji materialnej".
Kłopotliwe postojowe
I w tym właśnie tkwi problem, gdyż nigdzie nie jest dokładnie powiedziane, co ten zwrot oznacza. Zamiast przedstawić konkretną interpretację, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej stwierdza jedynie, że "ocena poprawy sytuacji materialnej leży w gestii osoby uprawnionej" i nie wymaga spadku przychodów o kolejne 15 proc.
– To kuriozalne stanowisko. Nic nie wyjaśnia i zrzuca odpowiedzialność na przedsiębiorców. To oni sami, nie wiadomo na podstawie jakich kryteriów, mają ocenić czy spełniają rządowe warunki do pomocy czy nie – ocenia w rozmowie z "Wyborczą" dr Łukasz Wacławik, specjalista od ubezpieczeń społecznych.
Tymczasem w tarczy antykryzysowej przewidziana jest możliwość zwrotu pieniędzy wraz z odsetkami przez osobę, która pobrała nienależnie świadczenie postojowe, np. na podstawie fałszywych oświadczeń. A na weryfikacje oświadczeń państwo dało sobie aż pięć lat od wypłaty świadczenia.
Weryfikacja zwolnienia z ZUS
Podobne wątpliwości towarzyszą innemu elementowi tarczy antykryzysowej, którym są zwolnienia ze składek ZUS.
O całkowite zwolnienie ze składek mogą ubiegać się mikrofirmy oraz firmy jednoosobowe. Z kolei małe firmy mogą liczyć na 50-proc. ulgę. Muszę one spełnić kilka warunków: prowadziły działalność przed 1 kwietnia 2020 r., nie mają zaległości w opłacaniu składek, a – w przypadku osób samozatrudnionych – ich przychody w marcu były niższe niż 15,6 tys. zł.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, wniosek o zwolnienie z ZUS złożyła większość przedsiębiorców, do których jest to rozwiązanie skierowane: 1,5 mln z ok. 2 mln uprawnionych. Nie mogą jednak być zwolnienia pewni – gdyż ZUS będzie weryfikować wnioski dopiero w czerwcu. I możliwe, że każe niektórym zwracać składki z odsetkami.