Premier Mateusz Morawiecki nagminnie nie udziela odpowiedzi na interpelacje dotyczące wsparcia państwa dla Kościoła katolickiego. – Mówiąc szczerze, nie spodziewam się odpowiedzi. Po prostu wiedza, o którą pytam, jest ściśle chroniona – mówi posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska.
W marcu wraz z trzema innymi posłankami wysłała do premiera interpelację w sprawie finansowania Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce.
W sumie chodzi o aż 23 pytania o to, ile z kasy państwa co roku pochłaniają m.in. Fundusz Kościelny, pensje katechetów i kapelanów, Ordynariat Polowy Wojska Polskiego czy budowa Świątyni Opatrzności Bożej - wyliczarp.pl.
Część pytań dotyczyła wpływów do Kościołów i związków wyznaniowych z tytuły podatków i wysokości ulg, a także podatków płaconych przez nie do budżetu. Posłanki spytały też o przekazany areał nieruchomości. I po dziś dzień nie doczekały się odpowiedzi.
Zgodnie z konstytucją „prezes Rady Ministrów i pozostali członkowie Rady Ministrów mają obowiązek udzielenia odpowiedzi na interpelacje i zapytania poselskie w ciągu 21 dni". Ale jak pokazuje praktyka, przekraczanie tego terminu przez rząd jest nagminne.
W ubiegłej kadencji premier nigdy nie odpowiedział na niemal identyczną interpelację.
Ile kosztuje nas Kościół katolicki?
– Rząd nie jest zainteresowany ujawnianiem pełnych wydatków, bo antyklerykalizm w Polsce jest podbudowany finansowo. Polski chłop mógł wybaczyć księdzu, że żyje z konkubiną, ale zdzierstwa już nie – mówi "Rz" specjalista od prawa wyznaniowego dr. hab. Paweł Borecki z UW, który pomagał przygotować interpelację Protasiewicza.
I zauważa, że w przeszłości media podejmowały się wyliczenia rocznego wsparcia dla Kościoła z budżetu państwa. Zazwyczaj podawały kwotę od 1,6 do 1,8 mld zł, z czego 1,1 mld ma iść na pensje katechetów.
Zdaniem dr. hab. Pawła Boreckiego rzeczywiste wsparcie może być wyższe. – Dla wszystkich kościołów i związków wyznaniowych może wynosić między 2 a 3 mld zł – mówi.
Jak podawaliśmy w INNPoland.pl bywa też i tak, że ksiądz pobiera od ministrantów procent od pieniędzy zebranych podczas wizyt duszpasterskich. Umownie określane jest to podatkiem ministranckim.
Zupełnie inne praktyki obowiązują w innych krajach Europy. Kościół Anglii np. tytularnie podlega monarsze, lecz jest oddzielony od państwa, nie miesza się do polityki i dba o przejrzystość swoich finansów.