Czy Polacy żyją na pokaz? I jak to wpływa na nasze finanse? Wielu z nas lubi, kiedy zwraca się na niego uwagę. Status materialny może się stać jednym z ważnych życiowych celów. Często zapominamy wtedy o oszczędzaniu.
Wraz z wyższymi się dochodami wielu z nas proporcjonalnie powiększa swoje wydatki. Mimo wszystko warto pamiętać o naszych oszczędnościach. A z tym bywa różnie, ponieważ ważne jest, ile tak naprawdę jesteśmy w stanie odłożyć. Jeśli nasze nawet bardzo duże dochody są w stanie opłacić tylko rachunki, to szybko możemy znaleźć w finansowych tarapatach.
Jak podaje platforma Spot Data, 17 proc. Polaków nie ma środków, aby utrzymać się przez tydzień, zaś 19 proc. nie dałoby radę przeżyć miesiąca. A 22 proc. badanych twierdzi, że ich oszczędności nie starczą im na kwartał życia.
Według money.pl w 2019 roku ankietowani odpowiedzieli, że kwota 13 tys. złotych zapewni im poczucie bezpieczeństwa, 16,4 proc. ankietowanych podało kwotę 20 tys. zł.
Życie na pokaz
Pragnąc rozwiać wątpliwości dotyczące naszych wydatków o zdanie na ten temat zapytałem Aleksandrę Glinkę - psycholog biznesu, która na co dzień prowadzi centrum psychologiczno-konsultingowe Synergia Management. Wielu z nas może się zastanawiać, czy my, Polacy, lubimy żyć ponad możliwości finansowe?
– Robimy to zazwyczaj wtedy, gdy chcemy poczuć się lepiej niż się czujemy i kimś więcej niż jesteśmy. W kulturze konsumpcyjnej i obecnie obowiązującej idei materialistycznej utożsamiamy posiadanie rzeczy z wyższym statusem, lepszym życiem – mówi Glinka.
Nasza rozmówczyni zauważa również, że młodsze pokolenia są uczone od najmłodszych lat, że mogą mieć wszystko - „już, dziś, od razu”, zaś „starsze pokolenia Polaków jest głodne wszystkiego, czego przez lata nie mogli mieć, dlatego chętnie korzystają z kredytów czy innych instrumentów finansowych”.
Czy zdarza nam się szukać aprobaty w społeczeństwie, poprzez kupowanie drogich, często niepotrzebnych rzeczy? – Tak, jeśli znajdziemy się w grupie, w której panuje przekonanie, że ten kto ma pieniądze jest lepszy, jest mu łatwiej w życiu i może znaczniej więcej niż ten, który tych pieniędzy nie ma. W takiej sytuacji status materialny staje się jednym z ważnych celów życiowych – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl Aleksandra Glinka
Nasze wydatki na pokaz to często gadżety z dziedziny technologii, samochody, podróże lub przyjemności, które pozwolą chociaż przez moment poczuć nam się lepiej i zdobyć „sztuczne” uznanie w niektórych grupach społecznych.
W ten sposób nie tylko nie osiągamy realnego szczęścia, ale również narażamy mocno swoją stabilność finansową, ponieważ bardzo często w takiej sytuacji żyjemy ponad nasze realne możliwości
Oszczędzajmy, ale tak naprawdę
Możemy narzekać na niskie zarobki w Polsce i skomplikowaną biurokrację, ale dużo też jest winy w naszych wydatkach. Szczególnie, kiedy żyjemy ponad standard, kupujemy w miesiącu więcej niż zarabiamy, a konsekwencji bierzemy kredyty i stoimy nad finansową przepaścią.
Przykładem może być kupowanie samochodu, na który nas nie stać. Jeśli mamy budżet 10 tysięcy, kupmy auto za połowę tej sumy, a resztę przeznaczmy na początkowy serwis, paliwo i ubezpieczenie lub inne nieprzewidziane wydatki.
To samo dotyczy innych branż, jak chociażby technologia. Trzyletni smartfon niekoniecznie musi być zły i stary. Jedynie marketingowcy chcą, abyś uwierzył w ich bajki i kupił produkt jednego sezonu.
Według biznesmena i autora książek o oszczędzaniu Roberta Kiyosakiego powinniśmy inwestować w aktywa, czyli rzeczy i usługi, które wkładają nam pieniądze do portfela. Chodzi po prostu, abyśmy nie kupowali przedmiotów, dóbr materialnych pod silną presją społeczeństwa. Z biegiem czasu zabierają nam środki finansowe, a w żaden sposób na siebie nie zarabiają.
Warto pamiętać też o tzw. efekcie latte. Jest to nic innego jak konsekwentne oszczędzenie, każdego dnia, tygodnia, miesiąca. Odmawianie sobie porannej kawy, czy śniadania ze znanej kawiarni lub spacer zamiast taksówki są tylko wieloma przykładami prostej drogi do dobrego oszczędzania.
Jak zauważa naTemat.pl, w 2008 roku Amerykanie w obliczu panującego kryzysu zaczęli wykorzystywać wspomniany efekt latte. Ze względu na sytuacje gospodarczą musieli się nauczyć racjonalnego postępowania z własnymi finansowani.
Warto o tym pamiętać teraz, podczas pandemii koronawirusa, kiedy stoimy przed kolejnym kryzysem. Lepiej być przygotowanym na najgorszy scenariusz.