Choć nigdy nie należeliśmy do czołówki najbardziej optymistycznych nacji, to pandemia koronawirusa mocno nadwyrężyła wiarę Polaków we własne siły. Pod względem obaw o utratę pracy jesteśmy na wysokim, czwartym miejscu w całej Europie.
O ile w styczniu 2020 roku tylko 12 proc. ankietowanych odpowiedziało, że bezrobocie „znacznie wzrośnie”, to w kwietniu taką odpowiedź zaznaczyło już 70,2 proc.
Doliczając odpowiedzi „nieznacznie wzrośnie” łącznie ponad 90 proc. Polaków obawia się wzrostu bezrobocia. Ten wynik ulokował nasz kraj na czwartym miejscu w Europie wśród negatywnych przewidywań dotyczących rynku pracy.
Nastroje społeczne nie sprzyjają rozwojowi
Jednocześnie prawie trzy czwarte Polaków obawia się lekkiego bądź mocnego pogorszenia własnej kondycji finansowej. Takie nastawienie może doprowadzić do jeszcze głębszego pogrążenia konsumpcji.
– Nastroje społeczne wynikające z tego badania można określić jednym słowem: katastrofa – komentuje wyniki badań ich autor, dr Dudek. – Polacy spodziewają się, że przez polską gospodarkę przewali się tsunami, które zmniejszy ich oszczędności i doprowadzi do gwałtownego wzrostu bezrobocia. Takie odczucia po wprowadzeniu kilku tarcz antykryzysowych, szczególnie z wieloma instrumentami mającymi podtrzymać stan zatrudnienia, to ogromne zaskoczenie – zauważa.
Jak wskazuje, jest to kolejny dowód na to, że zaufanie obywateli do państwa jest niskie, a Polacy nie dają wiary w skuteczność proponowanych rozwiązań.
– Musimy mieć na uwadze, że to są tylko subiektywne odczucia społeczeństwa, ale są niezmiernie ważne dla odbudowy gospodarki, dla odbudowy popytu. Bez zaufania w stałość miejsc pracy gospodarka będzie się bardzo wolno rozpędzać, jeżeli w ogóle – kwituje.