Nie tylko wspomniany mechanik był świadkiem niecodziennego zjawiska na niebie. Jak podaje Science Alert, wielu innych Australijczyków widziało obiekt określany przez niektórych "kulą ognia". W sieci zamieszczono mnóstwo filmików.
Większość osób porównuje zjawisko do spadającej gwiazdy oraz wspomina o zielonym blasku. Szczególnie dobrze to widać na jednym krótkim materiale wideo.
Aby wyjaśnić to zjawisko, portal Science Alert zwrócił się do Eleanor Sansom, kierowniczki projektu Desert Fireball Network. Używany jest przy nim system 50 kamer, który obejmuje około 3 mln kilometrów kwadratowych nieba od Australii Zachodniej aż po Australię Południową.
Dzięki temu naukowcy mogą sprawdzić skąd biorą się spadające komety oraz ustalić jak daleko się znajdują, lecz jak wynika z rozmowy z Samson, wspomniana zielona kula ognia nie została wychwycona przez sieć kamer rozmieszczonych w Australii. Naukowcy podejrzewają jedynie, że mógł to być płonący meteoryt.
Według Samson meteoryt mógł całkowicie spłonąć w atmosferze, wrócić, a raczej wskoczyć z powrotem do przestrzeni kosmicznej lub spaść na ziemię. Ostatnia wersja, jak podkreśla ekspert, jest najbardziej prawdopodobna.
Na razie w planach naukowcy nie mają zamiaru szukać pozostałości po meteorycie.
Powstanie nowej planety
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl niedawno zaobserwowano powstanie nowej planety. Wokół młodej gwiazdy AB Aurigae astronomowie dostrzegli zaburzenie.
To zjawisko może świadczyć o tym, że formułuje się nowa planeta, która powstaje z tzw. dysków protoplanetarnych, czyli wielkich chmur gazu i pyłu.