W minioną niedzielę na Jasnej Górze odbywała się II pielgrzymka pracodawców. Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz po mszy weszła na ambonę i wygłosiła blisko godziną przemowę. Wywołało to konsternację nawet w kręgach kościelnych. Kim jest Jadwiga Szyler-Emilewicz i w jaki sposób zrobiła tak błyskawiczną karierę porównywaną po cichu nawet z karierą słynnego Nikodema Dyzmy?
Zbigniew Bartuś, redaktor Dziennika Polskiego, jeden z najlepszych ekspertów od małopolskiego środowiska biznesowego i autor artykułu o wicepremier w "DP" mówi nam, że opinie na temat Jadwigi Emilewicz w Małopolsce są dość ambiwalentne. Cieszy się ona dużym uznaniem przedsiębiorców, zwłaszcza tych, którzy znają z bliska jej działalność i dokonania.
– Doceniają w niej zwłaszcza wyjątkowo rzadką w obecnym rządzie chęć i umiejętność
słuchania ludzi biznesu, pochylania się nad ich potrzebami i postulatami oraz przekuwania tych postulatów w konkretne rozwiązania prawne; wielu chwali jej skuteczne interwencje w obronie firm zagrożonych z powodu absurdalnych przepisów lub szkodliwych działań urzędników – mówi nam Bartuś.
– Z drugiej strony, ze swą obecną pozycją, bądź co bądź wicepremiera, chcąc nie chcąc uosabia rząd, który na gospodarce zna się raczej słabo i który przedsiębiorcy oceniają generalnie krytycznie, a to z powodu działań innych ministrów i w efekcie tzw. całokształtu – dodaje.
Bartuś wspomina jak minister Zalewska robiła reformę edukacji - de facto bez
głosu nauczycieli. Wicepremier Emilewicz jest dokładnym przeciwieństwem Zalewskiej: rozmawia z zainteresowanymi, przedsiębiorcami, po to, by poprawić warunki ich funkcjonowania, a tym samym dać impuls rozwojowy polskiej gospodarce.
– Co więcej, jest pierwszym od dawna ministrem od gospodarki, który rozmawia z tzw. terenem, a nie tylko dużymi organizacjami i ekspertami w Warszawie. To niewątpliwie jej wielki plus – mówi.
Częstochowska przemowa
Jasnogórskie wystąpienie skrytykowali oczywiście politycy opozycji, bo i taka jest ich rola. Sławomir Neumann z Platformy Obywatelskiej skomentował sprawę na Twiterze.
– Jeszcze w piątek @EpiskopatNews wydał komunikat, że Kościół nie angażuje się w kampanię wyborczą. Dzisiaj J. Emilewicz agituje z ambony na Jasnej Górze. Za to sklejenie się z PiS części hierarchów kościelnych zapłaci cały Kościół. I to będzie bardzo wysoka cena – twierdzi polityk.
Na Twiterze udzielił się też Robert Biedroń: – Młodzi ludzie w takich miastach jak Pułtusk nie mają perspektyw, bo rząd jest zajęty układaniem się z kościołem. Min. Emilewicz zamiast pracować na rzecz dobrobytu Polaków udziela kazań na Jasnej Górze – napisał.
– Msze św., nabożeństwa i liturgie są czasem rzeczywistego spotkania człowieka z Bogiem, budowania wspólnoty, pogłębiania wiary i korzystania z sakramentów. Ambona nie może służyć do żadnych innych celów niż głoszenie Słowa Bożego, przekazywanie nadziei i nauczania Kościoła katolickiego – przypomniał rzecznik ks. Paweł Rytel-Andrianik.
I dodał, że jeżeli "w kościele lub budynku parafialnym, pojawia się przypadek agitacji wyborczej, należy uznać to za naganne i niezgodne z misją Kościoła, którą jest głoszenie Ewangelii każdemu człowiekowi, niezależnie od poglądów politycznych".
Emilewicz oficjalnie
Na stronach rządowych czytamy, jak przebiegała kariera Jadwigi Emilewicz.
"Od 9 kwietnia 2020 r. – wiceprezes Rady Ministrów. Od 15 listopada 2019 r. – minister rozwoju. Wcześniej – od 9 stycznia 2018 r. – minister przedsiębiorczości i technologii. A od 27 listopada 2015 r. – podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju" - podaje strona.
Odpowiada za działy gospodarka, budownictwo i turystyka. Jako minister rozwoju, według stron rządowych, współtworzyła Tarczę Antykryzysową.
Jako minister przedsiębiorczości i technologii przeprowadziła cały szereg ułatwień dla biznesu, takich jak m.in.: nowe Prawo Zamówień Publicznych, Mały ZUS, Mały ZUS Plus, ustawa o zarządzie sukcesyjnym, Pakiet MŚP, ustawa przeciwdziałająca zatorom płatniczym, Pakiet Przyjazne Prawo czy ustawa wprowadzająca Polską Strefę Inwestycji.
Kierownik Muzeum PRL-u
Emilewicz w latach 1999–2002 pracowała w Departamencie Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ciekawą pozycję objęła w 2009 r., gdy PIS był w opozycji – była wtedy kierownikiem Muzeum PRL-u w Krakowie.
Powrót na strony rządowe. "Działaczka społeczna, autorka wielu publikacji naukowych. Była prezesem Fundacji Lepsza Polska. Wiceprezes Porozumienia Jarosława Gowina.
Zna język angielski, niemiecki i francuski. Mężatka, ma trzech synów" - czytamy.
Warto zwrócić uwagę na to, że wicepremier rozwoju, mimo licznych kursów i stypendiów zagranicznych, nie skończyła uczelni ekonomicznej. Jest politologiem.
Co ciekawe, Emilewicz w przeszłości należała do Platformy Obywatelskiej i zmieniła barwy podobnie jak Andrzej Duda, który aktywnie działał w szeregach b. Unii Wolności, a nawet został wiceprzewodniczącym koła Podgórze Zachód.
Duda ubiegał się najpierw nieskutecznie o mandat na zjazd regionalny tej partii. Jesienią 2001 go zdobył ale szybko przeszedł do PIS, który zdaniem "wtajemniczonych" oferował łatwiejszą i szybszą ścieżkę politycznej kariery, bo miał inne kadry.
Emilewicz z kolei w 2013 roku dołączyła do "Polski Razem" Jarosława Gowina i rok później kandydowała (bez powodzenia) do Parlamentu Europejskiego
Wpadka z limuzyną
Częstochowa to nie pierwsza większa wpadka Emilewicz. W styczniu "Fakt" opisał nieuczciwy proceder w resorcie przedsiębiorczości.
"Przyłapaliśmy Emilewiczów, jak jeżdżą rządowym mercedesem. Kierował nim mąż pani minister. Przepisy nie dopuszczają takiej możliwości. Co więcej, małżeństwo korzystało z przywileju po bardzo okazyjnej cenie 415 zł miesięcznie" - opisywała gazeta.
Resort zapewniał, że na korzystanie z samochodu pozwala odpowiednie zarządzenie głoszące, że pracownicy ministerstwa mogą korzystać ze służbowego auta prowadzonego przez kierowcę lub osobiście, jeśli mają prawo jazdy. Ale o członkach rodziny nie było tam ani słowa.
Jednak "Fakt" szybko dotarł do umowy użyczenia czarnego luksusowego mercedesa z 15 marca 2018 r. Koszty wyniosły nieco ponad 4160 zł, czyli średnio 415 zł na miesiąc. W umowie zawartej między ministerstwem a minister jest jednak wyraźne zastrzeżenie, że "nie może oddać samochodu osobom trzecim do używania".
Dodajmy, że koszt wynajęcia podobnego auta na rynku to kilkaset złotych za dzień.
Kompetentna, energiczna, błyskotliwa
Kompetentna, energiczna, błyskotliwa, pomocna – taką Jadwigę Emilewicz znają stali bywalcy debat i konferencji organizowanych przez Dziennik Polski i Gazetę Krakowską w ramach Forum Przedsiębiorców Małopolski.
Krakowscy dziennikarze najlepiej znają sytuację w lokalnym światku, warto więc bliżej przyjrzeć się temu co publikują, bo Kraków dominuje ostatnio w krajowej polityce i części biznesu.
Według Dziennika Polskiego liderzy organizacji gospodarczych przyznają, że za rządów PiS stracili zaufanie do zdecydowanej większości czołowych polityków tej formacji, ale – nie do Emilewicz.
"Podstawowy powód: właściwie od początku próbuje ona z uporem maniaka uprościć i ułatwić działalność gospodarczą, czyli czynić dokładnie odwrotnie niż przytłaczająca większość jej kolegów i koleżanek z rządu i parlamentu" - pisze DP.
Emilewicz jako wiceprezeska Porozumienia Gowina jest uczennicą i prawą ręką jego twórcy oraz niekwestionowanego dotąd lidera tej partii. Ale dodajmy, że również premiera Morawieckiego.
Początkowo w rządzie Beaty Szydło została jednym z kilku wiceministrów w Ministerstwie Rozwoju, kierowanym przez Mateusza Morawieckiego. Wtedy stała się, obok Morawieckiego oraz innego wiceministra, Jerzego Kwiecińskiego (obecnie szefa PGNiG) jednym z najbardziej rozpoznawalnych członków rządu - „od gospodarki”.
"Szybko zaczęto o niej mówić jako prawej ręce Morawieckiego. Powód? Komunikatywność, kompetencja, energia - i niespotykane w rządzie PiS otwarcie na środowisko biznesu" - pisał Dziennik Polski.
I to w dużej części tłumaczyć może jej błyskawiczną karierę, która wystrzeliła po zmianie władzy, szczególnie zaś w ciągu ostatniego roku. Po prostu Jadwiga Emilewicz, podobnie jak inny przykład bezprecedensowej krakowskiej kariery, czyli Andrzej Duda, doskonale wpisała się w miejsce i czas.
Wierzy w Polskę
Zdaniem Bartusia wydaje się, że do przodu popycha ją poczucie misji, jeszcze z czasów harcerstwa, bo ona naprawdę wierzy w to, że Polska może być ważnym graczem, liczącym się w globalnej gospodarce.
Może nie aż tak jak dzisiejsze USA czy Chiny, ale pewnie tak jak Niemcy, a już na pewno - jak Francja czy Włochy. Najwyraźniej wierzy też w to, że realizacja tej wizji możliwa jest tylko przez rząd obecnej koalicji - bo choć większość Polaków widzi "jeden PiS", to Emilewicz widzi - koalicję właśnie.
– Owszem, za przypominanie, że to jest jednak koalicja, szef jej partii, Jarosław Gowin, został de facto wysłany na polityczna banicję. Owszem, wszystkie decyzje zależą od szefa innej partii, Jarosława Kaczyńskiego – ocenia redaktor "DP".
Ale Emilewicz zagryza zęby i idzie naprzód z wiarą, że alternatywą dla obecnego układu, nawet jeśli daleko mu do doskonałości, jest chaos lub słaba i chwiejna władza - jej zdaniem - miałkiej ideowo i mało kompetentnej opozycji.
Ta wizja w ocenie Bartusia, z wielu powodów, coraz bardziej rozjeżdża się tym, jak
postrzegają rzeczywistość polscy przedsiębiorcy, niezależnie od wspomnianych wcześniej plusów Emilewicz.
Bo jako jedna z głównych twarzy rządu ponosi odpowiedzialność za wszystko, co on robi, co robi PiS, a także - co robi i mówi prezydent, którego chwali. I im ostrzejsza będzie walka polityczna w Polsce, tym odczucia przedsiębiorców na temat wicepremier będą wewnętrznie sprzeczne.
– Sądzę, że ona zawsze będzie o nich walczyć, a z drugiej strony musi dobrze i
przekonująco (zwłaszcza dla głównego reżysera) odgrywać rolę
wicepremiera, bo inaczej przestanie być wicepremierem, co grozi rozpadem
projektu PiS - i wszystkiego na co samo w ostatnich latach postawiła – podsumowuje redaktor "DP".
Wyjście z cienia Gowina
W kwietniu prezydent Duda, na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego, powołał minister rozwoju Jadwigę Emilewicz na stanowisko wiceprezesa Rady Ministrów.
"Minister rozwoju, współodpowiedzialna za rządową tarczę antykryzysową dla przedsiębiorców, zastąpiła na tym stanowisku Jarosława Gowina, który podał się do dymisji” - czytaliśmy w komunikacie Kancelarii Prezydenta.
Emilewicz weszła wtedy w buty Gowina lub przejęła od swego nieformalnego promotora pałeczkę.
Do tego, by objąć tę ważną funkcję, potrzebowała ponad 20 lat, bo swoje pierwsze poważne doświadczenia polityczne zdobywała już w latach 1999-2002, jako pracownik departamentu spraw zagranicznych premiera Jerzego Buzka.
Czytałaś "Konrada Wallenroda"
Humorystycznie przypomnijmy jeszcze wyznanie aktora Macieja Stuhra, który podczas debaty WP wyznał, że jako młody chłopak z liceum im. Sobieskiego w Krakowie znał Jadzię Szyler, czyli Jadwigę Emilewicz.
– To była świetna dziewczyna, kapitalna harcerka, kochali się w niej chłopcy. Ja jej nie widziałem od 20 lat, ale za państwa pośrednictwem taki apel wystosuję – mówił Stuhr.
– Jadziu, na pewno czytałaś "Konrada Wallenroda. Przekartkuj go jeszcze raz. Bądź jedynym facetem w tym tałatajstwie. Walnij ręką w stół i przejdź do historii. Bardzo cię o to proszę" – powiedział Stuhr, który w trakcie nauki w II LO był zaangażowany w harcerstwo, podobnie jak Szyler.
Tak, w dużym oczywiście skrócie, wygląda przebieg kariery obecnej wicepremier. Niewątpliwie jedna z najbardziej błyskotliwych w ostatnich latach.
Wydaje się jednak, że Jadwiga Emilewicz nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i nikt się raczej nie zdziwi, jeśli w przyszłości obejmie funkcję premiera rządu RP.