Ameryka Łacińska jest dziś w bardzo trudnym położeniu. Bo pandemia uderzyła w nią w sposób najgorszy z możliwych. Przyznać jednak trzeba, że pracowała na to solidnie - do obecnego kryzysu gospodarczego i społecznego przyczyniły się dekady zaniedbań zamiatanych wcześniej pod dywan.
Nie da się ukryć, że pandemia koronawirusa ujawniła brutalną prawdę o wszystkich krajach, w które uderzyła.
W ostatnich tygodniach jej epicentrum stała się Ameryka Północna, głównie USA oraz Ameryka Łacińska, na którą przypada już ponad połowa codziennych zgonów na świecie. Brytyjski The Economist zauważa, że poważnemu kryzysowi zdrowotnemu w regionie towarzyszy zapaść gospodarcza, która jest znacznie silniejsza niż w innych krajach rozwijających się.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że wartość PKB w całym regionie spadnie w 2020 roku o 9,4 proc. Oznacza to spadek ponad trzykrotnie większy od ogólnego spadku PKB w gospodarkach rozwijających się, szacowanego obecnie na 3 proc.
"Dewastacja gospodarcza i społeczna wywołana przez pandemię jest tym bardziej bolesna, że nadchodzi po dwóch dziesięcioleciach niezadowalającego rozwoju" - pisze tygodnik.
I przypomina, że podczas wielkiego "boomu rynków wschodzących" w pierwszej i drugiej dekadzie XXI wieku, inwestorzy entuzjastycznie patrzyli na perspektywy Ameryki Łacińskiej, jednak rzeczywistość okazała się rozczarowująca. I nawet jeśli pokazały się jakieś osiągnięcia w gospodarce, to teraz nie pozostanie po nich ślad.
Przebieg pandemii
Przyjrzyjmy się poszczególnym krajom, bo gospodarki Ameryki Łacińskiej nie są jednorodne, choć analitycy przypisują jej wiele zbliżonych cech, które sprawiają, że przebieg pandemii jest w tym regionie tragiczny.
Economist przypomina, że w niektórych krajach wprowadzono bardzo rygorystyczne obostrzenia w związku z pandemią: na przykład Peru podjęło nadzwyczajną decyzję o zamknięciu kopalń, będących fundamentem lokalnej gospodarki.
Przez to jednak ma coraz więcej problemów - MFW szacuje, że PKB tego kraju spadnie w tym roku aż o 14 proc. Co gorzej, wszystkie te obostrzenia nie działają w dużych i gęsto zaludnionych miastach, a szczególnie w ich biednych dzielnicach.
Ale słabości gospodarcze w regionie nie są niczym nowym i narastają od lat, m.in. przez to, że rządzą nimi populiści nie mający większego pojęcia o mechanizmach gospodarczych.
Niski wzrost
Dość powiedzieć, że wzrost gospodarczy na całym kontynencie (nawet po odjęciu Wenezueli, która praktycznie upadła) — wyniósł 1,8 proc. w 2018 roku i 0,8 proc. w 2019 roku. Świat miał w tym czasie kilka razy lepsze wyniki.
Największe kraje regionu tj. Argentyna i Meksyk były już w recesji na początku bieżącego roku. Źle było także w Brazylii, która od kilku lat przeżywa kryzysy polityczne i gospodarcze. W mniejszych państwach było podobnie.
W ocenie ekonomistów wszystkie te problemy wpisują się w długookresowy trend zapóźnienia rozwojowego Ameryki Łacińskiej. I wspominają, jak na przełomie tysiącleci rozpoczęła się skokowa poprawa wyników gospodarek wschodzących.
- Oznaczało to odejście od tradycyjnego stanu rzeczy, w którym biedniejsze kraje rzadko miały szansę na trwałe dołączyć do poziomu dochodów państw bogatych. W tym okresie nastąpił gwałtowny wzrost wielkości wymiany handlowej, ceny surowców szybowały, a kraje rozwijające się coraz pewniej poruszały się na arenie międzynarodowej - przypomina brytyjski tygodnik.
Przełożyło się to na to, że w pierwszej dekadzie XXI wieku realny PKB per capita w gospodarkach wschodzących (według parytetu siły nabywczej) rósł w tempie 4,6 proc. rocznie, czyli cztery razy szybciej od tempa wzrostu osiąganego przez gospodarki bogate.
I wydawało się, że wielka przepaść pomiędzy krajami rozwiniętymi a resztą, która powstała w XX wieku, zacznie się zawężać i zostanie zlikwidowana. Ale Ameryce Łacińskiej nie wyszło.
W drugiej dekadzie obecnego wieku wzrost gospodarczy w tym regionie świata praktycznie się zatrzymał, osiągając poziom zaledwie 0,5 proc. rocznie, czyli poniżej średniego tempa rozwoju zarówno krajów wschodzących, jak i państw bogatych.
Swoje zrobiła korupcja, przestępczość i niestabilność polityczna, z którą kraje te do dziś nie mogą się uporać. Pokazuje to też, jak wiele szczęścia miała Polska dołączając i zakotwiczając się w zamożnej Unii Europejskiej.
Problem przyszłości
Na razie Ameryce Łacińskiej udało się uniknąć kryzysu zadłużeniowego. Na razie, i to głównie dzięki pomocy międzynarodowej. Niewątpliwe czeka ją jednak bardzo trudna droga. Szacowany wzrost gospodarczy w 2021 roku w regionie wynieść ma 3,7 proc. O ile nie dojdzie do silniejszego rozwoju pandemii.
Tak czy inaczej społeczeństwa regionu mocno zubożeją. Bank Światowy szacuje, że liczba mieszkańców dotkniętych ubóstwem może wzrosnąć w tym roku nawet o 23 mln osób, co rodzi masowe protesty, które ostatnio wybuchały w Boliwii, Chile, Kolumbii czy Ekwadorze. Nie lepiej jest w Meksyku.
To przełożyć się może na jeszcze silniejsze napięcia, także na arenie politycznej. Tym bardziej, że większość z tych państw jest na bakier z zasadami praworządności. A to jeszcze bardziej komplikuje ich przyszłość.