Powstało kolejne zamieszanie wokół prezydenta USA Donalda Trumpa. Tym razem poszło o firmę Goya i jej produkty. 9 lipca w Białym Domu pojawił się bowiem jej dyrektor generalny Robert Unanue, który głośno wychwalał prezydenta. Tym naraził się na bojkot. I się zaczęło.
Unanue porównał Trumpa do swojego dziadka, który będąc hiszpańskim emigrantem stworzył firmę Goya, jednego z największych producentów żywności w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Łacińskiej.
Trumpowi bardzo spodobały mu się słowa Unanue, który być może chciał przy okazji zrobić sobie reklamę. Choć być może jest to układ biznesowy, o ile Unanue przekazał mu środki na tegoroczną kampanię wyborczą. Tego też wykluczyć nie można.
Krytycy wezwali do bojkotu marki Goya pod hasztagiem #Goyaaway, nawiązując do zwrotu „go away”. Jeszcze poważniej zrobiło się, gdy do bojkotu dołączyli politycy Partii Demokratycznej.
W odpowiedzi na to firmę wsparli zwolennicy amerykańskiego prezydenta oraz Ivanka Maria Trump, modelka i biznesmenka, a także córka oraz asystentka prezydenta.
I to ona pokazała na Twitterze slogan reklamowy firmy Goya „Jeśli to Goya, to musi to być dobre”. Co więcej, dodała swoje zdjęcie z puszką fasoli.
Następnie do akcji włączył się jej ojciec z instagramową grafiką „I love Goya”. Ale na tym nie poprzestał - później dodał do konta fotografię z Białego Domu, na której otacza się produktami firmy. Na Trumpa i Ivankę spadła wtedy krytyka rządowych ekspertów ds. etyki - ich zdaniem takie eksponowanie produktów narusza zasady antykorupcyjne i jest jawną reklamą.
Początki firmy
Skandal skandalem ale sama historia firmy GOYA jest dość interesująca i rozpoczyna się w roku 1936, gdy emigrant Prudencio Unanue wraz z żoną Caroliną opuścił Hiszpanię i udał się do Puerto Rico.
Przekonana o istnieniu rosnącego popytu na wysokiej jakości produkty żywnościowe kuchni hiszpańskiej rodzina Unanue zaczęła dostarczać je miejscowym rodzinom latynoskim, zapełniając ich stoły różnymi hiszpańskimi wyrobami, takimi jak oliwa z oliwek, oliwki czy sardynki.
Rodzina nabywa następnie niewielki zakład przetwórstwa i pakowania grochu indyjskiego w San Juan w Puerto Rico (region Río Piedras) oraz kieruje swoją ofertę na rynek Stanów Zjednoczonych. Dwa lata później, w roku 1951, firma rozpoczyna sprzedaż w Puerto Rico pod nazwą GOYA® Puerto Rico.
W 1953 r., w reakcji na wzrost sprzedaży kupuje grunt w miasteczku Bayamón, a cztery lata później występuje o uzyskanie zezwolenia Federalnego Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) na przetwórstwo mięsa.
Dzięki temu może rozszerzyć produkcję, dodając do fasoli inne typowe dania portorykańskie, takie jak flaki, gulasz i szeroki wybór ciast. W latach 60, firma uruchamia w Puerto Rico produkcję sosów pomidorowych i nektarów z owoców tropikalnych. rozpoczynając też produkcję mleka kokosowego, kremu kokosowego oraz pulp owocowych.
Powrót do Hiszpanii
W 1974 r. firma wraca do Hiszpanii, by w regionie Sewilli otworzyć zakład przetwarzania i butelkowania oliwy z lokalnych oliwek, a następnie w Puerto Rico buduje fabryki puszek, co pozwala na coraz większą niezależność od innych dostawców.
Ostatecznie firma staje się największym zakładem produkcyjnym w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach zatrudniając ponad 600 pracowników. Jej produkty obecne są na całym świecie w ponad 20 krajach.