– W najgorszym przypadku sadownik zarobił zaledwie 14 proc. końcowej ceny jabłek. Zakładając, że kilogram owoców kosztował 2 zł oznacza to, że mogło się zdarzyć, że rolnik zarobił zaledwie 28 groszy, mimo ponoszonych ryzyk i ogromnego nakładu pracy – czytamy w informacji.
Nowy narodowy "czempion" na ratunek?
Alternatywę zdaje się proponować wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. Zapowiadał on utworzenie Narodowego Holdingu Spożywczego. Ma to być konglomerat spółek z sektora rolno-spożywczego.
Wprost Biznes podaje, że nowy podmiot obejmowałby producentów i przetwórców żywności. Wbrew poprzednim przypuszczeniom, w projektowanym holdingu nie będzie miejsca na sieć sklepów. Choć z enigmatycznych zapowiedzi
rządu nie wynika to bezpośrednio, to niektórzy sadownicy spodziewają się, że holding zmieni też ich sytuację gospodarczą.