
Wchodzę dzisiaj do "mojej" Żabki. Przeurocza pani ekspedientka, która tu pracuje wiele miesięcy stoi smutna. Pytam co się stało? "Wie pani, znowu donosy na mnie do działu reklamacji, że zwracam uwagę klientom wchodzącym bez masek. Już nie mam siły." Na to wchodzi pani z maską na ustach. Nos odkryty. Zwracam jej uwagę, odpowiada coś niegrzecznie, ale nasuwa na nos. Chwilę później wparowuje małżeństwo po „małpki”. Od razu mówię na głos, że bez masek nie ma wejścia i ja jako klient nie zgadzam się. Pan zostaje przed, pani wchodzi i zakłada na...szyję.