Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiada odbicie się gospodarki w III i IV kwartale tego roku. Dodała też, że Polska będzie krajem, który wyjdzie z tego mniej poturbowany niż inne. Sprawdzamy, czy ekonomiści mają podobnie optymistyczne nastroje.
Cała sytuacja związana z koronawirusem dość mocno dała się odczuć w gospodarce światowej. Wszyscy z nadzieją oczekują światełka w tunelu i szansy na ekonomiczną poprawę sytuacji.
– Trzeci i czwarty kwartał będą kwartałami odbicia w gospodarce, pomimo trudności jakie wiążą się z drugą falą epidemii koronawirusa – zaznaczyła minister Emilewicz w rozmowie z Polsat News.
Minister również zaznacza, że polska gospodarka jest jedną z lepiej radzących sobie w UE i skończy z najniższym spadkiem PKB. Z kolei według zapowiedzi w przyszłym roku ma nastąpić 4 proc. odbicie, a bezrobocie nie przekroczy 5 proc.
Co na to ekonomiści
Tak pozytywne zapowiedzi postanowiliśmy skonfrontować z rzeczywistością. W tej sprawie zapytaliśmy się dr Aleksandra Łaszka z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
– Kwartalne dane rzeczywiście pokazują, że wzrost w III kwartale będzie niezły. Jak patrzymy na komercyjne prognozy banków, to przewidują również wzrost. O IV kwartale mniej wiemy. Pytanie, czy będzie druga fala koronawirusa, czy też nie - mówi dla INNPoland dr Aleksander Łaszek z FOR.
- Prognozy ekonomiczne zawsze są obarczone niepewnością, a tu pojawia się ona jeszcze większa, bo związana z epidemiologią. Tym bardziej trudno coś mocniej powiedzieć na ten temat. Niemniej te dane wyglądają zdecydowanie lepiej niż się spodziewano – dodaje dr Łaszek.
Nasz rozmówca wskazuje, że deklaracje minister Emilewicz, dotyczące naszej dobrej sytuacji w EU, nie są wcale oderwane od rzeczywistości.
– Jeszcze na samym początku "covidu", Komisja Europejska prognozowała, że u nas będzie najmniejszy spadek. Dane flashowe z połowy sierpnia pokazują, że raczej od Polski lepiej wypadają Finlandia i Litwa. Są szanse, że będzie u nas faktycznie jeden z mniejszych spadków PKB – zaznacza Łaszek.
Od czego zależy spadek PKB
Sam spadek PKB zależy, jak wcześniej rozwijała się dana gospodarka. Dlatego też w państwach wolniej rozwijających się może być mniejszy spadek. W rozmowie z nami dr Aleksander Łaszek zwraca uwagę na to, jak mocno wyhamowały poszczególne gospodarki, ponieważ każdy przypadek może być zupełnie inny.
W jednym zanotujemy mniejszy spadek PKB, ponieważ kraj rozwijał się w skali roku na poziomie 1 proc., a teraz zwolnił do minus 5 proc. Z kolei większy spadek można zanotować w przypadku kraju rozwijającego się (5 proc)., którego spowolnienie znalazło się na poziomie minus 5 proc.
– My byliśmy wśród tych szybciej rosnących krajów przed pandemią, ale patrząc na dane flashowe, to hamowanie w Polsce było relatywnie małe – dodaje dr Aleksander Łaszek.
Pytany przez nas ekspert z FOR zaznaczał, że w sprawie IV kwartału i sytuacji w przyszłym roku wszelkie prognozy to na razie gdybanie.
– Komisja Europejska pokazywała, że w 2021 roku ich prognozy dla Polski były sporo niższe od prognoz przed kryzysowych. Jak weźmiemy skalę spadku w 2020 i skalę odbicia w 2021 roku i porównamy z tym, co prognozowano przedtem to okazuje się, że dla Polski ta korekta była relatywnie silna – komentuje dr Łaszek.
Lepszego kwartału bardzo potrzebujemy. Przypomnijmy, jak pisaliśmy w INNPoland.pl, dane z drugiego kwartału były fatalne, najgorsze od wielu lat. W okresie lockdownu spowodowanego przez pierwszą falę koronawirusa, nasza gospodarka skurczyła się wówczas o 8,2 proc., co jest najgorszym wynikiem w historii – ale i tak lepszym niż oczekiwali ekonomiści.