Absolutnym hitem okazał się planowany u naszych zachodnich sąsiadów test bezwarunkowego dochodu podstawowego. W ciągu zaledwie trzech dni do eksperymentu zgłosiło się milion chętnych – a nabór wciąż trwa.
– Myśleliśmy, że zebranie miliona chętnych będzie trwało miesiącami. Tymczasem zajęło to zaledwie trzy dni – opowiadają przedstawiciele organizacji Mein Grundeinkommen z Berlina, cytowani przez serwis money.pl.
Tymczasem nabór wciąż trwa: termin zgłoszeń to 10 listopada, aktualnie zarejestrowało się 1,8 mln chętnych, którzy chcieliby otrzymywać dochód bezwarunkowy. Do programu zgłaszać się mogą również Polacy: muszą być jednak pełnoletni i zameldowani w Niemczech.
Odważny eksperyment
O pomyśle Mein Grundeinkommen pisaliśmy już w sierpniu. Na czym polega?
Otóż nasi sąsiedzi zza Odry postanowili wytypować 120 ochotników i płacić im co miesiąc 1200 lub 1400 euro przez trzy lata. Środki na "pensje" dla uczestników eksperymentu uzyskano w zbiórce, w której wzięło udział niemal 150 tys. ludzi. Następnie badacze porównają doświadczenia i losy osób biorących udział w eksperymencie z 1380 innymi osobami, które pieniędzy nie otrzymywały.
O co chodzi z dochodem bezwarunkowym?
O tej koncepcji opowiadał w rozmowie z INNPoland prof. Jacek Tomkiewicz, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego.
– Bezwarunkowy dochód podstawowy oznacza, że wszyscy obywatele danego państwa przez określony czas, na przykład co miesiąc, dostają od rządu pewną kwotę. Ich dochody, majątek, wiek czy stan zdrowia nie mają znaczenia, bo każdy dostaje tyle samo. Nie musi się z tych środków tłumaczyć, ani przedstawiać żadnych dokumentów, by je otrzymać – wyjaśnił.
W Finlandii przeprowadzono pilotażowy program wprowadzenia takiego dochodu: część bezrobotnych otrzymywała 560 euro miesięcznie przez dwa lata.
Wyniki badań urzędu ubezpieczeń socjalnych Kela pokazały, że przeprowadzany wśród bezrobotnych eksperyment nie przyczynił się do zwiększenia zatrudnienia, ale poprawił jakość życia odbiorców transferu.