Projektanci z Delft University of Technology w Holandii połączyli siły z lokalnym muzeum historii naturalnej, aby opracować „Living Cocoon”, czyli wypełnioną mchem, „żywą” trumnę wykonaną ze specjalnego grzyba. Ekologicznie, lecz w branży tradycyjnych trumien Polska nie ma sobie równych.
Trumna, którą wykonano w Holandii znacznie przyspiesza rozkład, jakiego potrzebuje ludzkie ciało, a także odzież i inne materiały, które zostaną w niej zamknięte. O ile szybciej? Nawet pięciokrotnie, czas rozkładu skraca się z około dziesięciu do zaledwie dwóch lat - oceniają naukowcy.
Dzieje się tak w dużej mierze dzięki materiałowi konstrukcyjnemu, jakim jest grzybnia szybko rosnąca oraz przypominające grzyby kolonie bakterii, które mogą szybko rozwijać się pod ziemią.
Sama grzybnia jest w stanie zneutralizować toksyczne substancje i zapewnić pożywienie wszystkim rosnącym w jej pobliżu pochodnym, co oznacza, że również gleba korzysta z ludzkiego pochówku w dłuższej perspektywie.
Żywy Kokon
- The Living Cocoon umożliwia ludziom ponowne zjednoczenie się z naturą i wzbogacenie gleby, zamiast ją zanieczyszczać toksycznymi materiałami - przekonuje Holender Bob Hendrikx, założyciel Loop, startupu, który opracował eko-trumnę.
Jego zdaniem nasze zachowanie jest nie tylko pasożytnicze, ale także krótkowzroczne, bo nie kooperujemy z naturą w tej materii. A powinniśmy i jest to wręcz naszym obowiązkiem, by chronić naturę przed złym wpływem człowieka i jego współdziałaniu z naturą.
Naukowcy stojący za stworzeniem Żywego Kokonu pochowali już jednego zmarłego i był to pierwszy tego rodzaju pogrzeb na świecie - donosi Dutch News.
Dodajmy, że The Living Cocoon jest pochodną podobnych wynalazków i projektów, takich jak np. „Infinity Burial Suit” wymyślonego przez ekologiczną firmę pogrzebową Coeio, która produkuje „skafander śmierci” z zarodnikami grzybni umieszczonymi w szydełkowanej siatce.
Polska branża pogrzebowa
Tak jak niedawno pisaliśmy, w tym biznesie jesteśmy prawdziwym europejskim liderem, a jakością, terminowością i ceną opanowaliśmy najbardziej lukratywne rynki kontynentu. Dość powiedzieć, że czas produkcji jednej gotowej trumny skrócił się u polskich producentów do zaledwie 30 minut, co jest wynikiem doskonałym.
Ale sama sprawa nie jest nowa - już pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku krajowi producenci trumien podjęli próbę sprzedaży swoich produktów w zachodniej Europie. Chodziło głównie o wejście na najbardziej lukratywny rynek niemiecki.
I to z biegiem czasu się udało choć proste i łatwe nie było.
Wspomnienia Kubinki
Na początku szło im ze zmiennym szczęściem, jak wspomina jeden z pierwszych graczy na rynku, Roman Kubinka, prezes przedsiębiorstwa Kubinka z Rawicza.
− Ładowaliśmy wtedy trumny do samochodu i mając dwa, trzy adresy jechaliśmy do Niemiec. Pokazywaliśmy trzy rodzaje trumien prosząc, by je zechciano obejrzeć. Wtedy masowo nam odmawiano albo domagano się niższych cen − wspomina Kubinka dodając równocześnie, że było w tym coś strasznego.
Jeszcze wtedy jego firma nie posiadała nowoczesnego parku maszynowego, a Niemcy mieli wyśrubowane wymagania co do jakości towaru. Obecnie tylko on jeden ma 35 odbiorców hurtowych w całych Niemczech, a jego zakłady produkują 120 tys. trumien rocznie, z czego aż 95 proc. przeznaczone jest na eksport do Republiki Federalnej.
Lindner polskiego rynku
- Posiadamy najnowocześniejszy park maszynowy nieporównywalny z żadnym innym miejscem w Europie - reklamuje się firma Lindner z Wągrowca. - Wiele jego elementów to urządzenia prototypowe, które zostały zaprojektowane specjalnie na nasze potrzeby.
Jej założycielem był Zbigniew Lindner, a roczna produkcja to ponad 180 tys. trumien. Dzięki temu firma jest jednym z liderów rynku w Niemczech, krajach skandynawskich czy Wielkiej Brytanii, a więc w najzamożniejszych krajach świata, gdzie społeczeństwo szybko się starzeje, a tego rodzaju biznes kwitnie.
Co ciekawe, Lindner od niedawna współpracuje też z muzułmanami i bardzo sobie tę współpracę chwali. Ale głównym odbiorcą polskich trumien są Niemcy - co roku umiera tam około 950 tys. osób. W Polsce w 2018 r. zmarło ponad 414 tys. osób.
A w Niemczech obecnie działa tylko ok. 15 średnich firm produkcyjnych oraz pojedyncze, niewielkie zakłady stolarskie zajmujące się dodatkowo produkcją trumien. Razem wytwarzają około 200 tys. trumien rocznie podczas gdy każdego dnia w Niemczech potrzeba ich około 2600.
To pokazuje, zdaniem prezesa Polskiej Izby Branży Pogrzebowej Roberta Czyżaka. jak wielkie możliwości wciąż mają polscy producenci w Europie, i jak ciekawa może być współpraca z holenderskimi startupami pogrzebowymi.