Zapowiadane zmiany w sposobie poboru opłat na autostradzie mogą wpłynąć na naszą prywatność. Urzędnicy będą wiedzieli między innymi kiedy i na jakiej stacji benzynowej się zatrzymujemy.
Od końca przyszłego roku na państwowych odcinkach autostrad – A2 na odcinku pomiędzy Strykowem a Koninem oraz A4 pomiędzy Gliwicami a Wrocławiem – będą dwa sposoby na uiszczenie opłaty za przejazd.
Pierwszy manualny: poprzez zakup biletu autostradowego. Drugi automatyczny: poprzez aplikację mobilną, opartą na danych z satelitarnego systemu GPS, podobnie jak ma to miejsce w przypadku samochodów ciężarowych.
W przetargu anulowano wprowadzenie na wspomnianych odcinkach videotollingu – technologii skanującej tablicę rejestracyjną i pobierającej opłatę z konta użytkownika – czytamy w "Rzeczpospolitej".
Satelitarny sposób pobierania opłat od aut osobowych wzbudza kontrowersje i wątpliwości dotyczące prywatności kierowców. Instytut Staszica zwraca uwagę, że taki model nie jest wykorzystywany wobec osobówek nigdzie indziej na świecie.
Okazuje się bowiem, że taki sposób płatności, opierający się na module GPS, da możliwość inwigilacji każdego kierowcy korzystającego z aplikacji.
– Nie tylko państwo, urzędnicy, ale i koncern obsługujący system będzie w posiadaniu wrażliwych informacji. To zagrożenie nie tylko dla wolności obywatelskich, ale w przypadku uzyskania dostępu przez podmioty trzecie także potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa – ostrzegają eksperci Instytutu Staszica.
Z kolei w przypadku videotollingu nie ma mowy o śledzeniu pojazdu. Rejestrowany jest tylko wjazd i zjazd pojazdu z płatnej trasy. Taka forma płatności obowiązuje na koncesyjnych autostradach A1 i A4.
Temat podwyżki akcyzy wraca jak boomerang. Rząd znów szuka oszczędności i tym razem jego pomysł mocno uderzy w import używanych samochodów. Podkreśliła to na konferencji prasowej "Innowacyjny ekosystem dla elektromobilności" minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
– Rozważamy powrót do regulacji, która była opracowana w ubiegłej kadencji, która podnosi akcyzę na samochody używane – stwierdziła Emilewicz, skrytykowana później przez pobratymców z partii.