Rząd chce walczyć z suszą i podtopieniami. Wybrał drogę nakładania nowych opłat. Eksperci i samorządowcy są krytyczni temu pomysłowi. Uważają, że mieszkańcy poniosą zbyt duże koszty walki z problemami hydrologicznymi.
Podatek od deszczu to danina mająca przeciwdziałać suszy i podtopieniom po gwałtownych ulewach. Dotknę on właścicieli działek powyżej 600 mkw. co najmniej w połowie zabudowanych. Nowa opłata może objąć 20-krotnie więcej nieruchomości niż obecnie.
W zamyśle ma zmusić właścicieli nieruchomości do prowadzenia retencji. Przeciwdziałać skutkom złych warunków hydrologicznych Polski. W tym roku w kraju raz mieliśmy suszę, a raz podtopienia.
Retencja pozwoli znormalizować te skrajne sytuacje. "Rzeczpospolita" podaje, że przeciwni nowej daninie są samorządowcy zrzeszeni w Związku Miast Polskich i Unii Metropolii Polskich, a także niektórzy eksperci.
Wady planowanych rozwiązań
– Dobrze, że rząd chce walczyć z suszą, ale niech nie robi tego w najgorszy z możliwych sposobów, czyli kolejnym podatkiem – powiedział "Rz" Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Dodaje, że zmiana spowoduje, że samorządy będą musiały zinwentaryzować działki i wyliczyć podatek, a to wymaga gigantycznego nakładu pracy i kosztów. Ponadto samorządowcy obawiają się kosztów rozbudowy kanalizacji deszczowej.
Cytowani przez "Rz" zainteresowani tłumaczą m.in., że wiele działek zostało, zabudowanych w 100 proc., więc mieszkańcy będą musieli płacić za cudze błędy sprzed lat. Danina obejmie wiele nieruchomości, w tym nowe osiedla, szkoły czy szpitale. To wszystko obciąży kieszenie mieszkańców i samorządów.
Stawka podatku od deszczu
W INNPoland pokazywaliśmy za Gazetą.pl, wyliczenia dotyczące nowego podatku. Na przykład działka o powierzchni 1000 metrów kwadratowych zabudowana w części wynoszącej 510 mkw. będzie obłożona podatkiem w wysokości 255 zł rocznie. I to w wypadku, gdy właściciel działki nie gromadzi deszczówki.
Zgodnie z przepisami, zatrzymywanie 10 proc. wody zmniejsza opłatę do 30 groszy za metr kwadratowy. W przypadku zachowywania od 10 do 30 proc. wody opłata spada do 15 groszy, a gdy właścicielowi uda się zatrzymać ponad 30 proc., to wtedy będzie płacić jedynie 5 groszy.
Problem szczególnie odbije się na właścicielach dużych zabudowanych nieruchomości. Będą musieli płacić krocie, choć niegdyś projektując zabudowę przestrzeni, nie wiedzieli o przyszłej daninie.