Jeśli wierzyć reklamom, Disneyland ma być "najszczęśliwszym miejscem na Ziemi". Może dla zwiedzających, bo na pewno nie dla kadry. Przez pandemię COVID-19 Myszka Miki pokazała właśnie drzwi tysiącom pracowników. Co gorsza "wymarzona praca" często okazuje się koszmarem.
Disneyland a koronawirus. Działalność parków rozrywki ograniczona
W tym tygodniu korporacja The Walt Disney Company poinformowała, że będzie zmuszona zwolnić ok. 28 tys. pracowników na terytorium USA. Około dwie trzecie z tej liczby miało pracować w niepełnym wymiarze godzin, a większość przebywała już na przymusowych urlopach – podaje serwis CNBC.com
Powód jest zgoła oczywisty. Kalifornijskie parki rozrywki Disneyland Anaheim i Disney California Adventure pozostają zamknięte z powodu pandemii COVID-19. Działalność Disneyworld Orlando na Florydzie jest mocno ograniczona przez globalną pandemię, podobnie sprawa ma się z parkami rozrywki Disneyland Paris, Disneyland Shanghai, Disneyland Hongkong czy Disneyland Tokio.
W drugim kwartale rozliczeniowym Disney zgłosił straty operacyjne w wysokości 1 miliarda dolarów, w trzecim kwartale było to jeszcze większe 3,5 mld USD. W ubiegłym roku parki rozrywki odpowiadały za ok. 37 proc. całkowitych przychodów korporacji w wysokości 69,6 mld USD.
Czy zwolnieni mają jednak czego żałować? Z przeprowadzonego przez Disney'a w 2018 r. badania wynika, że 85 proc. pracowników parków zarabia poniżej 15 dolarów na godzinę, a 11 proc. z nich - mimo pracy - jest bezdomna.
Jeszcze w 2019 r. obecny prezes wykonawczy i prezes zarządu Robert Iger otrzymywał zaś pensję drobne 1424 razy wyższą od mediany zarobków w Disney'u – wymienia serwis MorningStarOnline.co.uk.
Magia Disney'a nie dla pracowników – to raczej horror niż bajka.
No dobrze, nie kasa, to może chociaż atmosfera jest super? Niestety, drugie pudło. Parki Disney'a wielokrotnie stawały już bowiem w ogniu krytyki własnej kadry. Lista uchybień i nieprawidłowego traktowania jest długa i gorzka, często na warunki zwracają też uwagę związki zawodowe.
Protesty pracowników mają długą historię. Jedna z głośnych akcji odbyła się w odległym 1984 roku w Anaheim – pierwszym parku firmy, który otwierał jeszcze sam Walt Disney. Prawie 2 tys. osób protestowało wtedy m.in. przeciw zamrożeniu płac i braku opieki zdrowotnej dla pracowników dorywczych.
Byli pracownicy Disneyworldu wspominają m.in., że nie otrzymali urlopu na dzień własnego ślubu, mimo zgłoszenia tego faktu dziewięć miesięcy wcześniej. Częstym przypadkiem miało też być zmuszanie do nadgodzin czy opłacania kosztów własnego kostiumu. W Tokio przełożony miał mobbingować jedną z pracownic i powiedzieć jej, by "poszła się zabić" – przypomina MSO.
Zdarzały się też sytuacje dramatyczne. W 2010 r. parkiem Disney'a w Paryżu wstrząsnęły dwa samobójstwa pracowników. Jeden z nich napisał w ostatniej notatce: "Nie chce już pracować dla Mikiego". Inna osoba z kadry francuskiego parku w 2013 r. oblała się benzyną i nieomal podpaliła po rozmowie z menadżerami parku. Tragedii zapobiegł inny pracownik.