
Reklama.
Jak pisze serwis money.pl, mężczyzna spełniał ustawowe wymogi dla zwolnienia ze składek ZUS na trzy miesiące. Nie mogąc jednak skorzystać ze szwankującego systemu online, poszedł złożyć wniosek osobiście. Urząd był zamknięty dla petentów – w związku z czym pan Tomasz musiał wrzucić wniosek do skrzynki przed ZUS i nie otrzymał potwierdzenia nadania.
Czytaj także: ZUS wziął się za kontrolowanie pracy swoich urzędników. Bardzo im się to nie spodobało
Teraz ZUS twierdzi, że nie dostał od niego żadnego wniosku o zwolnienie za składek, a jedynie o odroczenie płatności. Choć mężczyzna próbuje udowodnić, że na wygenerowanym komputerowo formularzu jest napisane, że chodzi o zwolnienie z opłat, urzędnicy nie zamierzają mu odpuszczać. Nie można również już naprawić potencjalnego błędu – gdyż termin składania wniosków o zwolenienie ze składek minął z końcem czerwca.
Nadpłacone składki
Historia warszawskiego przedsiębiorcy to nie jedyny problem związany z tym instrumentem tarczy antykryzysowej, o którym pisaliśmy w INNPoland.Duży problem mieli przedsiębiorcy, którzy w momencie wybuchu epidemii w Polsce mieli nadpłatę na kontach ZUS. 140 tys. z nich nie zdążyło złożyć wniosków o zwrot nadpłat – przez co kwota przyznanego im zwolnienia ze składek ZUS została automatycznie pomniejszona o nadpłaty.
Po tym, jak sprawa została nagłośniona, umożliwiono ponowne rozpatrzenie wniosków i odzyskanie pieniędzy przez firmy, które miały na swoich kontach nadpłatę.