
"Sprawa Giertycha" rozgrzała opinię publiczną w zimne, październikowe dni. Prokuratura Regionalna mówi o wielu nieprawidłowościach. Wątpliwość śledczych wzbudziło m.in. posługiwanie się spółkami z niskim kapitałem zakładowym przy obrocie wielkimi pieniędzmi. Tylko czy rzeczywiście jest to coś niespotykanego?
REKLAMA
W czwartek CBA zatrzymało 12 osób, wśród nich był adwokat Roman Giertych i biznesmen Ryszard Krauze. Wobec 5 z zatrzymanych złożono wniosek o tymczasowe aresztowanie, jednak Sąd Rejonowy Poznań-Stare Miasto odrzucił je wszystkie i teraz te osoby pozostają na wolności.
Rzeczniczka poznańskiej Prokuratury Regionalnej prokurator Anna Marszałek poinformowała Informacyjną Agencję Radiową, że prokuratura zaskarży pięć decyzji sądu. Natomiast Ryszard Krauze powiedział PAP, że sprawa to wynik pomyłki.
– Pomylono przychód ze stratą. Przyniosłem Polnordowi trzy razy bardzo dużo pieniędzy, możliwości zarobienia. A prokurator nie odczytał tego właściwie i pomyślał, że może coś uszczupliłem. Teraz się okazało, że sąd zrozumiał, no i w związku z tym jestem wolny do dalszych zajęć.
Czytaj także: Sąd miażdży wniosek prokuratury w "sprawie Giertycha". Krauze i 4 innych podejrzanych zwolnionych
Prokuratura się nie zgadza
Jeden z użytkowników Twittera zauważył, że prokuratura pisze o udziale spółek, które, mając niewielki kapitał zakładowy (5 tys. złotych), obracały znacznymi sumami pieniędzy.– Ten cytat świadczy o tym, że prokuratura albo nie ma pojęcia o rachunkowości i prawie spółek, albo ma i świadomie z faktu obojętnego, wprowadzając opinie publiczną w błąd, usiłuje ukręcić argument – zauważa internauta.
Chodzi o komunikat Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, wydany po decyzji sądu o odmowie aresztowania. Mowa w nim o przywłaszczeniu olbrzymich kwot i próbę ukrycia ich źródła poprzez mechanizmy typowe dla przestępstwa prania brudnych pieniędzy.
– Służył do tego m.in. łańcuszek firm zakładanych przez współpracowników adwokata Romana G., które nie zatrudniały żadnych pracowników i nie prowadziły żadnej działalności gospodarczej. Dysponując kapitałem zakładowym w wysokości zaledwie 5 000 zł, obracały milionami – czytamy w komunikacie.
Niski kapitał zakładowy
Niestety nie mamy dostępu do akt sprawy, więc nie możemy wyrokować w tej materii. Jednak kwestia rozbieżności między wysokością kapitału zakładowego a wielomilionowymi obrotami rzeczywiście wydała nam się niepotrzebnie wspomniana przez prokuraturę. Czy to, że spółka o minimalnym kapitale zakładowym obraca milionami rzeczywiście powinno wzbudzać podejrzenia organów ścigania?Zapytaliśmy o to Szymona Ziembę, finansistę i autora popularnego bloga Rekin Finansów. Specjalista wyjaśnił nam, że spółka kapitałowa z niskim kapitałem zakładowym może w pełni legalnie dokonywać transakcji w wysokości milionów złotych, zarówno w Polsce jak i innych krajach Unii Europejskiej, oraz wszędzie tam, gdzie obowiązuje przynajmniej umiarkowana swoboda działalności gospodarczej.
– W praktyce biznesowej powszechne jest stosowanie spółek celowych z niskim kapitałem zakładowym do przeprowadzania transakcji fuzji spółek i przejęć aktywów w celu ograniczenia ryzyka transakcyjnego. Nawet niektóre spółki typowo handlowe w swój model biznesowy mają wpisane kredytowanie się dostawcami do momentu zapłaty przez klienta - w takim wypadku spółka również nie musi posiadać dużego kapitału aby móc "obracać" milionami – dodał specjalista.
