Choć widmo braku środków z Unii Europejskiej wisi nad Polską, to Tadeusz Kościński zdaje się w to nie wierzyć. Minister finansów uważa, że pieniądze - bez względu na scenariusz, który rozegra się w Brukseli - i tak będą.
Minister finansów, funduszy i polityki regionalnej Tadeusz Kościński został zapytany przez Mateusza Ratajczaka w programie "Money. To się liczy" o to, czy poradzi sobie bez funduszy unijnych.
Szef resortu finansów powiedział, że jego rolą jest rozdysponowanie tych pieniędzy i nie przyjmuje na dziś, że ich nie będzie. Dziennikarz dopytał o plan awaryjny na wypadek, gdyby budżetu unijnego nie było na kolejne lata. Szef resortu upierał się jednak przy swoim i powtarzał, że nie ma mowy o takim finale sprawy.
– Na dziś nie przyjmuję takiego wariantu. Przyjmuję, że Komisja Europejska się dogada z premierem i wszystko wyjdzie – wyjaśnił minister Kościński w programie.
Pieniądze za praworządność
Przypomnijmy, że spór pomiędzy polskim rządem a Unią Europejską polega na uzależnieniu wypłaty unijnych środków od przestrzegania praworządności. Nasza władza wraz z węgierską nie chcą zgodzić się na uznaniowość takiego rozwiązania i postanowiły zawetować unijny budżet.
Sprawa spotkała się z negatywnym odbiorem polityków europejskich i opozycyjnych. Teraz rządy prowadzą negocjacje. Natomiast niektórzy przedstawiciele Europy zastanawiają się jak ewentualnie obejść polskie weto. Rozwiązanie zaproponował Guy Verhofstadt, który wskazał, że w unijnych traktatach znajduje się potencjalne rozwiązanie na wypadek, gdyby oba kraje zdecydowały się zablokować budżet.
Zaproponował przyjąć rozwiązanie analogiczne do mechanizmu wprowadzonego przez euro. Polegałoby na przyjęciu planu pomocowego, ale tylko przez kraje, które przestrzegają zasad praworządności.