Miliarder i inwestor George Soros ostro wypowiedział się pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i premiera Węgier Wiktora Orbana. Miliarder uważa, że na złodzieju czapka gore, a politycy zachowują się desperacko, bo wiedzą, że w istocie konsekwentnie łamią prawo.
"Dla nich praworządność reprezentuje praktycznie limit na osobistą i polityczną korupcję" – pisze o wicepremierze Kaczyńskim i premierze Orbanie George Soros, cytowany przez serwis Business Insider.
Miliarder, inwestor i filantrop twierdzi, iż politycy "wiedzą, że naruszają praworządność w skandaliczny sposób i nie chcą ponosić konsekwencji". Apeluje jednocześnie do Unii Europejskiej o nieugięte stanowisko ws. wiązania praworządności z wypłatą pieniędzy z unijnych funduszy.
Reakcja UE na woltę państw ma określić w jego opinii kształt i działanie Wspólnoty w przyszłości. "Nie można pozwolić sobie na kompromis" – wskazuje w artykule dla "Project Syndicate".
Znany m.in. jako fundator Open Society Foundations i polskiej Fundacji im. Stefana Batorego nie wierzy też w zapewnienia o różne rozumienie koncepcji praworządności. Orbanowi i Kaczyńskiemu "nie chodzi tak bardzo o sprzeciwienie się samemu abstrakcyjnie pojmowanemu konceptowi praworządności (...) Ich weto to desperackie zagranie ludzi, którzy wielokrotnie dopuszczali się łamania prawa" - pisze Soros.
Jeszcze ostrzej wypowiada się o rządzącym jego ojczystymi Węgrami Wiktorze Orbanie. Jego władze Soros przyrównuje do "rozwiniętego systemu kleptokracji, skonstruowanym by okradać kraj". Wskazuje na fakt szybkiego bogacenia się otoczenia premiera tego kraju i próby zmiany konstytucji pod płaszczykiem walki z Covid-19, które mają zapewnić Orbanowi rządy do końca życia.
Miliarder jest zdania, że choć weto jest głośne i szokujące, to UE nadal ma sposoby na obejście buntu Polski i Węgier oraz związania budżetu z praworządnością.
Polska i Węgry przeciw UE w sporze o praworządność
Jak opisywał serwis naTemat.pl, Polska i Węgry potwierdziły w poniedziałek, że zawetują unijny budżet, wywołując międzynarodową burzę.
Kraje ramię w ramię postanowiły zawetować unijny budżet na lata 2021-2027. Kością niezgody stał się zapis uzależniający wypłatę środków od kwestii praworządności. Sprawa zostało ostro skrytykowana przez opozycyjnych polityków.
– Mówimy głośne "tak" dla Unii Europejskiej. Mówimy głośne "nie" dla różnych karcących nas niczym dzieci mechanizmów, które w nierówny sposób traktują Polskę i inne kraje członkowskie UE – bronił decyzji Morawiecki podczas środowego wystąpienia w Sejmie. Premier odwołał się też do Europy ojczyzn, którą zapoczątkowali jej chrześcijańscy założyciele.
Zdaniem Morawieckiego, praworządność jest dzisiaj stosowana w UE jako swego rodzaju straszak, stosowana w sposób odwrotny do wartości i zawartości tej definicji.