Nie żyje Jarosław Gasik, znany przedsiębiorca z Wrześni. Biznesmen targnął się na swoje życie. Czynnikiem zapalnym dla tragedii miał być kryzys finansowy. Lockdown dobił restauracyjny biznes, w który mężczyzna włożył całe swoje serce. Miał 56 lat.
Potwierdzenie tej tragicznej informacji udało się nam zdobyć w jednej z restauracji prowadzonej przez wrzesińskiego przedsiębiorcę. Pracownik lokalu, łamiącym się głosem potwierdził, że Jarosław Gasik odszedł w tragicznych okolicznościach. Pracownik nie chciał mówić o szczegółach, znał jednak pogłoski, że przyczyną śmierci mogła być fatalna sytuacja finansowa.
Śmierć biznesmena poruszyła mieszkańcami Wrześni. Jarosław Gasik był znanym członkiem społeczności. To między innymi dzięki jego staraniom udało się odrestaurować zabytkowy Pałac w Opieszynie. Na początku roku otworzył tam restaurację. Poza biznesem, tworzył również kulturę. W latach 80’ grał w zespole Milord, kapela została reaktywowana w 2012 roku.
W serwisie zrzutka.pl trwa zbiórka w celu pomocy dla właścicieli pałacu w Opieszynie. Potrzeba około 3 milionów złotych, już teraz udało się zebrać kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Jak czytamy w opisie zbiórki: “Pałac na Opieszynie jest obecnie własnością Jarosława oraz Bernadetty Gasik, znakomitych restauratorów, właścicieli Restauracji Margeritta, którzy poświęcili cały swój czas oraz środki, by odrestaurować i przywrócić wrześnianom Pałac do lat świetności. Niestety restrykcje z powodu pandemii i zastój w branży gastronomicznej nie pozwoliły doprowadzić inwestycji do szczęśliwego finału. Pan Gasik właściciel obiektów w dniu 11.12.2020 r. nagle zmarł, dlatego zbiórka jest podyktowana chęcią pomocy jego żonie i rodzinie. Wszyscy możemy dołożyć małą cegiełkę i pomóc dokończyć jego dzieło, tak, by stało się wizytówką Wrześni. A dodatkowo utrzymać miejsca pracy i restauracje Margeritta!”
Jak pomóc osobie w kryzysie?
O tym jak pomóc osobie w kryzysie psychologicznym i jakich sygnałów nigdy nie należy bagatelizować, mówi nam dr Michał Feldman, psychiatra z Centrum Terapii Dialog.
Czy obecna sytuacja gospodarcza, kryzys w jakim znalazło się wielu przedsiębiorców, może być bodźcem do zdecydowania się na podjęcie najbardziej ostatecznego kroku?
To, że obecna sytuacja ma katastrofalny wpływ na psychikę, obserwujemy na co dzień. W “Dialogu” mamy obecnie o wiele więcej pacjentów niż przed lockdownem. Bardzo dużo osób właśnie teraz po raz pierwszy zgłasza się do psychiatrów.
Wpływ na to ma wiele różnych czynników, chociaż na pewno jednym z nich jest problem związany z niepewnością co do przyszłości naszej pracy czy sytuacji zawodowej. Jeśli ktoś zainwestował wcześniej ogromne pieniądze, prowadził działalność, która nie miała szansy się nie udać a jednak okazało się, że teraz nie może być prowadzona - może pojawiać się ogromne poczucie beznadziei.
Część osób może wpaść w taki dołek, że nie będzie widziało szans na poradzenie sobie z tą sytuacją. Będzie ona wydawała się im bez wyjścia. A to już jest sytuacja niebezpieczna.
Sam czas pandemii również nie pomaga osobom mierzącym się z problemami natury psychologicznej?
To prawda. Mamy dużo mniej kontaktów społecznych. Przez izolację i ograniczenia jesteśmy dużo mniej “z ludźmi”. A to przecież ludzie pomagają nam w rozładowaniu napięcia i niepokoju.
Większość osób - również przedsiębiorców - jest teraz głównie w kontakcie zdalnym. Nie ma przypadkowych spotkań i pogaduszek na korytarzu. Żeby z kimś porozmawiać trzeba do niego zadzwonić, trzeba mieć jakiś powód. Taka rozmowa działa dużo słabiej na rozładowywanie trudnych emocji.
Wielu pacjentów w kryzysach depresyjnych, którzy do nas się zgłaszają w ostatnich tygodniach, mówi również o tym, że poczucie ich beznadziei potęgują straty bliskich. Coraz trudniej znaleźć osobę, która z powodu pandemii w sposób nagły nie straciła kogoś z przyjaciół lub rodziny. Prawie każdy z nas zna taką historię. A wiele osób dotyczą one osobiście. To także ma wpływ na poczucie lęku, tymczasowości i beznadziei
Czy takie tragedie jak ta, która wydarzyła się we Wrześni, mogą się powtarzać?
Pamiętamy co działo się w latach 30-tych w Stanach Zjednoczonych, kiedy w wyniku załamania giełdy dramatycznie wzrosła liczba samobójstw. Część ekspertów psychiatrii przewiduje, że to zjawisko może powtórzyć się ogólnoświatowo w kontekście tego co się dzieje obecnie, w pandemii.
Samobójstwa i bez pandemii są w Polsce bardzo poważnym problemem…
Tak, wskaźniki samobójstw u nas są bardzo wysokie w porównaniu do innych krajów europejskich. To ogromny problem. I ogromna tragedia - dla bliskich, i dla osoby, która decyduje się na taki krok.
Co pcha ludzi w kierunku tak ostatecznego rozwiązania? Osobie zdrowej, która nie miała nigdy myśli samobójczych, trudno jest to pojąć…
Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której się bardzo cierpi. Świat się zawalił. Nie ma światełka w tunelu. Jest dominujące poczucie, że to się już nie zmieni, że tego co się zepsuło nie da się naprawić.
Kiedy komuś jest bardzo źle i nie ma poczucia, że w najbliższym akceptowalnym dla niego czasie ta sytuacja może się poprawić, to wtedy może zdecydować się na targnięcie na swoje życie.
Czy są jakieś sygnały na które trzeba zwrócić uwagę? Na co powinniśmy być szczególnie wyczuleni?
Specjaliści od samobójstw twierdzą, że bardzo rzadko zdarza się, żeby osoba popełniła samobójstwo, a nikomu wcześniej o tym nie wspomniała. Te sygnały mogą być bardzo dyskretne, ale powinniśmy być na nie wyjątkowo wyczuleni.
Jeżeli w rozmowie z naszymi bliskiimi lub współpracownikami pojawi się taki wątek nie ucinajmy go. Nie starajmy się pocieszać. Ale mówmy o tym, pogłębiajmy ten temat. Co to znaczy? Czy to co do mnie mówisz znaczy, że myślisz o tym, że to już koniec? Że chcesz zrobić sobie krzywdę? Że chcesz się zabić?
Takim pytaniem nie można wywołać u nikogo myśli samobójczych. I już na pewno nie można u nikogo wywołać samobójczych działań. Można natomiast stworzyć przestrzeń do rozmowy. A ta rozmowa może po pierwsze dać nam szansę na zaproponowanie pomocy specjalisty, a poza tym pokazać cierpiącemu, że nie jest sam.
To co jest bardzo ważnym elementem przy podejmowaniu decyzji o samobójstwie, to jest właśnie poczucie samotności. Cierpię nie ma żadnej nadziei że to się zmieni, plus jestem sam. To bardzo ważne, żebyśmy w tych bardzo trudnych czasach byli ze sobą razem. I starali się rozmawiać. I nie uciekać od trudnych tematów.
Problemy często mają to do siebie, że jak je nazwiemy przestają być takie przerażające. Bo kiedy są tylko w naszej głowie, to bardzo trudno nabrać do nich dystansu. A kiedy zaczynamy komuś o nich opowiadać i zaczynamy się słuchać, to czasami widzi się więcej rozwiązań. To jest bardzo ważne. Rozmawiajmy o problemach.