Ban na Twitterze i Facebooku to był tylko początek. Teraz od Donalda Trumpa odciąć chce się również bank, w którym firmy odchodzącego prezydenta USA zaciągnęły setki milionów dolarów w kredytach.
Ostatnie dni prezydentury Donalda Trumpa zdecydowanie nie są najszczęśliwszym okresem w jego życiu. Po wydarzeniach na Kapitolu prezydent USA otrzymał permanentnego bana od największych serwisów społecznościowych, odżegnują się od niego najbardziej wpływowi politycy – a teraz odcięcie się od jego interesów zapowiedział amerykański oddział Deutsche Banku.
Jak informuje agencja Reuters, po zeszłotygodniowym ataku na Kapitol Deutsche Bank zamierza nie wchodzić więcej w biznes z firmami powiązanymi z Donaldem Trumpem.
To ogromny cios dla odchodzącego prezydenta USA: Deutsche Bank jest jego największym pożyczkodawcą, któremu jego biznesy są aktualnie winne ok. 340 mln dolarów.
Bank nie odpowiedział na prośbę o komentarz, jednak wgląd w proces decyzyjny może stanowić post, który na serwisie LinkedIn umieściła 6 stycznia Christiana Riley, szefowa jego amerykańskiego oddziału:
"Jesteśmy dumni z naszej Konstytucji i wspieramy tych, którzy jej przestrzegają tak, aby uszanować wolę ludzi i umożliwić pokojowe przekazanie władzy" – napisała Riley.
Blokada Parlera
Nie tylko Trump musi w ostatnich dniach mierzyć się z ostracyzmem i banami. Wystarczyła chwila, aby z internetu zniknął Parler – amerykański portal społecznościowy, będący miejscem spotkań skrajnej prawicy.
Portal został jednocześnie zablokowany przez trzech największych internetowych graczy: Apple, Amazona i Google. Tymczasem to ich zasięgi pozwoliły serwisowi uzyskać niemal 10 mln użytkowników. Cała trójka oskarża Parler o brak reakcji na posty propagujące przemoc.