Może i nieudolny, ale na pewno wytrwały. 21-letni złodziej najprawdopodobniej przez długie 10 godzin "bawił się" z instalacją elektryczną pozostawionego na parkingu BMW, licząc, że uda mu się odpalić samochód. Na procederze przyłapali go sami właściciele auta, którzy szybko wezwali policję. Jakby tego było mało, niedoszły rabuś... siedział po stronie pasażera.
W piątkowy poranek właściciele BMW 3 ze Skarżyska-Kamiennej zadzwonili na numer alarmowy z bardzo nietypowym zgłoszeniem. Kierowca zaparkował pojazd w czwartek wieczorem, a podchodząc do niego o 10 rano w piątek zastał w nim obcą osobę, która w dodatku majstrowała przy instalacji pojazdu.
Jak pisze Interia, amatorem kradzieży samochodów okazał się 21-letni mieszkaniec powiatu szydłowieckiego.
Na miejscu szybko zjawił się patrol, który ujął sprawcę. Przy okazji mundurowi zabezpieczyli przy nim zawiniątko z białym proszkiem, wstępnie rozpoznanym jako amfetamina. Mogło to nieco tłumaczyć utrudniony kontakt z chłopakiem i nieudolność jego starań.
Podczas wyjaśniana sprawy funkcjonariusze ustalili, że nieproszony gość widziany był w kabinie BMW już około północy. Znaczy to, że na swoim projekcie elektrycznym spędzić mógł nawet 10 godzin.
Tym śmieszniejszy fakt, że niedoszły złodziej najprawdopodobniej pomylił też strony auta. Na policyjnych fotografiach widoczne są bowiem gołe przewody wyciągnięte od strony siedzenia pasażera, nie kierowcy. Na logikę instalacja odpowiedzialna za zapłon powinna się jednak chyba znajdować nieco bliżej kierownicy i stacyjki.
Nowa metoda "na kłódkę"
Nie wszyscy złodzieje mają pełno oleju w głowie, ale pomysłowości zdecydowanie nie można odmówić innemu.
Jakiś czas temu serwis naTemat.pl opisywał metodę "na kłódkę", którą w zimie zaczęli stosować oszuści. Jest banalnie prosta. Niczego niespodziewająca się ofiara przy próbie wejścia do samochodu zauważa, że na drzwiach auta przyczepiona jest zamknięta kłódka - oraz notka.
"Produkt reklamowy – gratis. Proponuję do odkupienia szyfr do kłódki w kwocie 400 zł. Jeśli propozycja wydaje się interesująca, proszę o przesłanie sms kodu blik. Sms zwrotny będzie z szyfrem do kłódki" – czytamy w niej.
Jedna z ofiar, pan Michał z Łodzi, wskazał, że oczywiście nikomu pieniędzy nie wysłał. Zaś z niechcianym żelastwem szybko poradził sobie przecinakiem do metalu.