W okolicy praktycznie nie ma seniorów – ale przez dwie godziny dziennie sprzedawcy z niewielkiego warzywniaka na warszawskim Żoliborzu zmuszeni są bezczynnie siedzieć i czekać na starszych klientów, którzy nie przychodzą. Ostatnio znaleźli jednak rewelacyjny sposób na wykorzystanie traconych bezpowrotnie godzin.
Warszawski sklep "Świat Warzyw" praktycznie nie ma klientów podczas godzin dla seniorów.
W środę pomiędzy 10 a 12 jego właściciel poprowadził transmisję na Facebooku, w której opowiadał o asortymencie sklepu.
Transmisja była ogromnym hitem, a klienci zamówili w tym czasie więcej rzeczy niż sklep sprzedał podczas godzin seniora
Sposób na godziny dla seniorów
Środa tuż po 10 rano, dzień pracy spokojnie się rozkręca, w sklepach właśnie zaczęły się godziny dla seniorów. Nagle Facebook wysyła mi powiadomienie o tym, że transmisję na żywo rozpoczął… mój lokalny warzywniak.
Właściciel sklepu, Piotr Kuźmiński wraz ze swoją siostrą spędzili następne dwie godziny opowiadając o swoich produktach i spisując zamówienia zafascynowanych klientów.
"Hej, ale to zupełnie jak Telezakupy Mango!" – zachwycił się jeden z moich redakcyjnych kolegów, kiedy podzieliłam się linkiem na firmowym czacie. Nie w nim jednym inicjatywa warszawskiego sklepu z warzywami wzbudziła bardzo pozytywne odczucia – transmisja okazała się ogromnym hitem.
Transmisja z warzywniaka
"Świat Warzyw" to mały, niepozorny sklep położony pośrodku warszawskiego osiedla Żoliborz Artystyczny. Wokół same nowe bloki, rodziny z dziećmi, starszych ludzi jak na lekarstwo. Mimo wszystko, w dni powszednie pomiędzy godz. 10 a 12 żoliborski sklepik musi zamykać swe podwoje dla większości klientów i czekać na osoby po 60. roku życia. Pytam, ile z nich do niego trafia.
– Bardzo mało, może jedna osoba na dwa dni? – zastanawia się Piotr Kuźmiński.
Ze śmiechem zaprzecza jednak, kiedy pytam o to, czy promocja poprzez Facebook Live to kreatywny sposób na obejście rządowych obostrzeń. Serię transmisji planował już od dłuższego czasu, ale raczej chce je robić w godzinach wieczornych, już po zamknięciu sklepu – kiedy większość klientów będzie już po pracy.
– Najpierw trzeba było zrobić transmisję próbną. Moja siostra, która profesjonalnie zajmuje się takimi rzeczami, akurat miała czas w ciągu dnia, więc przygotowaliśmy się i ruszyliśmy – opowiada.
Nie da się ukryć, że środowy "utarg" jest prawdopodobnie najlepszym w historii godzin dla seniorów w osiedlowym sklepiku. Podczas transmisji siedzące poza kadrem współpracowniczki co i rusz zapisywały kolejne zamówienia na prezentowane produkty: a to musy owocowe, a to miody, a to herbatki ziołowe.
Jeszcze ważniejsze jest jednak to, że warszawskiemu sklepikowi udało się zaznaczyć swoją obecność w sieci – co jest naprawdę nieocenioną rzeczą dla małego biznesu, który musi przetrwać w bardzo niepewnych czasach.
Osiedlowy sklepik w pandemii
W marcu zeszłego roku "Świat Warzyw" musiał – tak, jak wszyscy – szybko znaleźć sobie miejsce w zupełnie nowej rzeczywistości. Ogólnopolski lockdown, coraz to nowe zasady i obostrzenia, klienci, którzy nagle jakoś tak mniej chętnie zaczęli wychodzić z domu.
Żoliborski warzywniak postanowił do ludzi wyjść, i to dosłownie: sklep zaczął oferować bezpłatne dostawy do domu, realizowane przez samego właściciela.
– Początek epidemii to był naprawdę niesamowicie intensywny okres, potrafiłem wtedy pracować nawet po 18 godzin dziennie – wspomina Piotr Kuźmiński.
Z czasem tempo się uspokoiło, wszyscy jakoś przyzwyczailiśmy się do nowej codzienności – jednak równocześnie pojawiły się nowe wyzwania. Klienci dokładniej oglądają każdą złotówkę, po pierwszym pandemicznym szoku w okolicy zaczęła otwierać się konkurencja, a obostrzenia ani myślą zniknąć.
W tej właśnie atmosferze pojawił się pomysł, żeby zrobić coś nowego – i zareklamować sklep w sposób, który raczej kojarzy się ze sprzedażą książek czy ubrań, a nie warzyw, miodów i przypraw.
– Mamy sporo planów na nowy rok, ale postanowiliśmy zacząć od mediów społecznościowych, opowiedzenia ludziom o różnych fajnych rzeczach, które mamy w ofercie – mówi właściciel sklepu.
Okazuje się, że plan zadziałał jak marzenie. Zasięg umieszczonego na maleńkim profilu postu z transmisją sięgnął 25 tys. osób, bezpretensjonalny styl transmisji ujął masę osób, a do sklepu praktycznie od momentu zakończenia live’a odzywają się zachwyceni klienci.
Aż strach myśleć, co będzie, kiedy transmisje z warzywniaka rozkręcą się na dobre.