Rajstopy, pończochy, odzież i bielizna szyte i produkowane w Polsce. Przez Polki lubiane i rozpoznawane. Produkty Gatty można było znaleźć w niemal każdej galerii handlowej w kraju. To może jednak wkrótce się zmienić.
Działanie polega na tym, że dla firmy zostanie wyznaczany zarządca sądowy, ale skład zarządu w tym przypadku pozostanie ten sam. Sanacja ma na celu ochronę przed wierzycielami - w tym przypadku przed właścicielami galerii handlowych, czynszami i częściami wspólnymi.
Ruch ten ma być “parasolem ochronnym” dla firmy. Chroni m.in. rachunki i gwarancje bankowe - wynajmujący lub komornik nie będą mogli zatem zająć kont firmie. Decyzja Gatty pokazuje, że firma jest w fatalnej kondycji, ale wciąż jeszcze zamierza walczyć o swoje przetrwanie na rynku.
Gatta przed upadkiem
Gatta ma swoją siedzibę i zakład produkcyjny w Zduńskiej Woli. Działa tam od lat 90-tych. Firma zatrudnia około 2000 pracowników.
Jak czytamy w blogu, to jeden z ostatnich dużych polskich producentów na rynku, który do momentu wybuchu pandemii świetnie sobie radził. Tylko w Polsce produkty Gatty dostępne są w ponad 130 lokalizacjach z czego 33 są w rękach franczyzobiorców - głównie w galeriach handlowych.
Niestety, to właśnie czynsze i koszty wspólne w galeriach handlowych miały być gwoździem do trumny dla polskiego producenta. W połączeniu ze spadkiem sprzedaży w lokalach, doprowadziły świetnie prosperującą firmę na skraj upadku.
Pandemia zabija polskie firmy
Gatta to niejedyna polska firma odzieżowa, która znalazła się w poważnych tarapatach z powodu pandemii. Jak mówiła dla InnPoland Aleksandra Krysiak, Dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego, produkcja odzieży leży na łopatkach.
Dramatycznie było już po pierwszym lockdownie. Wtedy w magazynach zostało ok. 80 proc. wiosennych kolekcji. Jak wynika ze statystyk GUS-u, po pierwszym półroczu, w przypadku odzieży, odnotowano spadki w produkcji na poziomie 23 procent.