Na pieniądze z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych mogły liczyć głównie gminy, w których rządzi PiS.
Na pieniądze z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych mogły liczyć głównie gminy, w których rządzi PiS. Fot. Piotr Skornicki / Agencja Gazeta

Gmina, w której rządzi PiS, mogła liczyć na średnio 10 razy więcej pieniędzy z Funduszu Inwestycji Lokalnych niż gmina zarządzana przez opozycję. Raport Fundacji Batorego nie pozostawia wątpliwości co do klucza, według którego rząd rozdysponował pomoc dla samorządów.

REKLAMA
Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych miał pełnić rolę "tarczy antykryzysowej" dla samorządów dotkniętych skutkami pandemii COVID-19 oraz cięć budżetowych. W praktyce okazał się narzędziem do "nagradzania" wiernych samorządów: z raportu Fundacji Batorego jasno wynika, że szansę na największą pomoc mieli głównie włodarze lojalni wobec PiS-u.
Czytaj także: PiS trwoni miliardy. Oto, jak partia rozdziela pieniądze po politycznym kluczu

Gdzie trafiły pieniądze z Funduszu Inwestycji Lokalnych?

Jak wyliczyli autorzy raportu, średnia dotacja w gminach kierowanych przez włodarzy z PiS wyniosła ponad 250 zł na głowę mieszkańca. Z kolei w gminach zarządzanych przez opozycję średnia wysokość dotacji to jedynie 25 zł na głowę.
Znacznie wyższe były też szanse przyjaznych PiS-owi gmin na uzyskanie pomocy: wykluczono jedynie 14 proc. z nich – podczas gdy smakiem musiało się obejść ponad 80 proc. gmin "opozycyjnych".
Autorzy raportu oceniają to jednoznacznie. Jak piszą:
Jarosław Flis i Paweł Swianiewicz, UW

Bez najmniejszych wątpliwości trzeba stwierdzić, że niezależnie od charakteru samej gminy, przytłaczająca większość włodarzy z partii rządzącej jest "nagradzana" dotacjami, których wysokość w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest wielokrotnie wyższa od średniej krajowej oraz drastycznie wyższa od dotacji otrzymywanych przez samorządy rządzone przez politycznych przeciwników.

Fundusz Inwestycji Lokalnych – kryteria

Fundusz Inwestycji Lokalnych to bezzwrotne wsparcie, które ma służyć do realizacji projektów związanych m.in z edukacją, cyfryzacją czy infrastrukturą. Od samego ogłoszenia programu krytykowane jednak były niejasne i uznaniowe kryteria przyznawania pomocy w ramach Funduszu.
W drugiej transzy pieniędzy nie otrzymały właściwie żadne miasta, natomiast 5 mln zł otrzymała np. gmina Garwolin. Jej wójtem jest Marcin Kołodziejczyk, który kandydował z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Bez grosza zostało natomiast miasto Garwolin. Burmistrz Garwolina, Marzena Świeczak, powiedziała dla eGarwolin.pl, że fundusz Inicjatyw Lokalnych miał połączyć Polskę w całość, a podzielił na tą z PiSu i pozostałych.
Kara spotkała również te gminy, które chociaż były murem za PiS-em, to coś "przeskrobały". Żadnej pomocy nie otrzymała choćby gmina Kulesze Kościelne. Jak twierdził w naTemat jej wójt, miała być to zemsta za strajk rolników.