Na wysyłkę zamówienia ze sklepu internetowego popularnej sieciówki odzieżowej Van Graaf czeka się nawet kilka tygodni, równie duże problemy są ze zwrotami. Klienci alarmują, że z firmą nie da się skontaktować ani mailowo, ani telefonicznie – i obawiają się, że lada dzień może ogłosić upadek.
Ostatnie posty na mediach społecznościowych Van Graaf pojawiły się 12 stycznia, niemal dwa tygodnie temu. Komentarzy jest sporo, jednak nie dotyczą pokazanych na zdjęciach ubrań – a problemów firmy.
"Omijajcie ten sklep, nic od nich nie zamawiajcie. Zero kontaktu, brak możliwości zwrotu" – radzi jeden z internautów. Jego post jest dobrym podsumowaniem skarg klientów.
Komentujący ostrzegają, że na wysyłkę zamówionych towarów czekają nawet kilka tygodni. Ci, którzy w międzyczasie stracą cierpliwość, nie mają jednak możliwości anulowania zamówienia i odzyskania pieniędzy – na infolinii nikt bowiem nie odbiera telefonu, bez odpowiedzi pozostają również wysyłane przez klientów maile.
Jeszcze 6 dni temu administrator profilu facebookowego Van Graaf odpowiadał niektórym klientom, informując, że "standardowy czas nadania wysyłki wynosi 5 dni" i przepraszając za opóźnienie.
Rozgoryczeni klienci podejrzewają, że firma może lada dzień ogłosić upadłość – równocześnie zwracając uwagę na to, że pomimo problemów z kontaktem i dostawami, sklep internetowy cały czas przyjmuje zamówienia, a na Facebooku i Instagramie wciąż pojawiają się posty sponsorowane marki.
AKTUALIZACJA (26.01): Przed publikacją artykułu wysłaliśmy do Van Graaf prośbę o komentarz. Dzisiaj otrzymaliśmy odpowiedź od Brigitte Seebacher, Head of Marketing sieciówki. Zamieszczamy ją poniżej:
Jesteśmy świadomi zaistniałej sytuacji. W związku z zamknięciem sprzedaży detalicznej w całym kraju liczba zamówień internetowych znacząco wzrosła i tym samym pojawiły się wyzwania związane z realizacją ilości zamówień. Pracujemy intensywnie nad tym, aby powrócić do naszego wysokiego standardu obsługi klienta. W tym celu nie tylko zwiększyliśmy możliwości magazynowe, ale także w dalszym ciągu wprowadzamy ulepszenia systemowe.
Rozbudowujemy również inne znaczące w tym procesie obszary działania, aby tym samym zwiększyć responsywność obsługi klienta oraz skrócić czas dostawy w porozumieniu z naszymi partnerami logistycznymi.
Problemy Gatty
Van Graaf nie byłby jedyną firmą odzieżową, która wpadła w problemy z powodu pandemii Covid-19. Niedawno pisaliśmy w INNPoland o tym, że Sąd Gospodarczy w Łodzi przychylił się do wniosku zarządu polskiej firmy Gatta o postępowanie sanacyjne.
Działanie polega na tym, że dla firmy zostanie wyznaczany zarządca sądowy, ale skład zarządu w tym przypadku pozostanie ten sam. Sanacja ma na celu ochronę przed wierzycielami – w tym przypadku przed właścicielami galerii handlowych, czynszami i częściami wspólnymi.
Ruch ten ma być “parasolem ochronnym” dla firmy. Chroni m.in. rachunki i gwarancje bankowe – wynajmujący lub komornik nie będą mogli zatem zająć kont firmie. Decyzja Gatty pokazuje, że firma jest w fatalnej kondycji, ale wciąż jeszcze zamierza walczyć o swoje przetrwanie na rynku.