Przedsiębiorcy znaleźli się pod ścianą. Pandemia zmusza ich do sprzedaży własnego biznesu, który niekiedy był budowany latami. "Rzeczpospolita" pisze o wzroście ogłoszeń o biznesach wystawionych na sprzedaż. Oferty są najróżniejsze od odstąpienia niewielkiego najmu po duże nieruchomości za miliony złotych.
– Szanse na poprawę naszej sytuacji są niewielkie, kryzys może potrwać wiele miesięcy. Co robić? Wpompować w firmę wszystkie oszczędności, rozsprzedać majątek firmowy, by ratować chociaż część biznesu, czy może sprzedać wszystko, co budowaliśmy od 20 lat – mówi "Rz" właściciel małego baru w Warszawie.
Sprzedaż to jedno, a znaleźć nabywców to całkiem inna sprawa. Gastronomia, którą pandemia szczególnie dotknęła, nie jest najatrakcyjniejszym kąskiem dla inwestorów. Ci szukają stabilniejszych sektorów.
Problemy finansowe
Niestety przedłużające się restrykcje wysysają do cna oszczędności przedsiębiorców. Jeśli takowe posiadali. W maju opisywaliśmy w INNPoland, że aż 9 proc. firm nad Wisłą nie miało żadnych rezerw finansowych.
42 proc. firm oceniło wtedy swoją płynność jako dostateczną, by przetrwać powyżej 3 miesięcy, 27 proc. deklaruje zdolność przetrwania przez maksymalnie 3 miesiące, a 14 proc. miało akurat tyle rezerw, by zdołać utrzymać się przez miesiąc.
Przedsiębiorcy czują się bezsilni. Niektórzy z nich postanowili otworzyć swoje usługi niezależnie od obowiązujących zakazów. Dotyczy to właścicieli obiektów gastronomicznych, sportowych, noclegowych i rozrywkowych.