– Jesteśmy gotowi, by otwierać niektóre sektory w całej Polsce lub w poszczególnych regionach – powiedziała wiceminister rozwoju Olga Semeniuk. Jak przekonuje, obecna sytuacja pozwala patrzeć w przyszłość z "ostrożnym optymizmem" i myśleć o stopniowym odmrażaniu gospodarki.
O tym, że rząd myśli o regionalizacji obostrzeń wiceminister rozwoju mówiła w Polskim Radiu 24.
– Dane gospodarcze europejskie i polskie wskazują na kontrolowany optymizm, ale wśród przedsiębiorców, i wszystkich Polaków, którzy od 11 miesięcy walczą z pandemią, jest coraz większe zmęczenie. Ten stres jest zrozumiały – powiedziała Semeniuk.
Wiceminister zapewniła, że resort jest gotowy zarówno z protokołami bezpieczeństwa dotyczącymi otwierania gospodarki w regionach, jak i w skali całej Polski.
Odniosła się również do sygnałów o zapowiedziach otwierania działalności pomimo obostrzeń. Przekonywała, że w skali kraju dotyczy to kilkudziesięciu obiektów gospodarczych. – Rozumiemy przedsiębiorców, którzy kierują pozwy zbiorowe, ale takie działania na pewno nie wyhamują pandemii COVID-19 – stwierdziła.
OtwieraMY
Według Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej po 18 stycznia działalność wznowiło nawet 20 tys. przedsiębiorców gastronomicznych.
– Gdyby rząd chciał być fair w stosunku do przedsiębiorców, to wprowadziłby stan nadzwyczajny i wypłacał odszkodowania za zamknięcie. Tymczasem mamy takie ślizganie się po różnych terminach, jakiś stan epidemii, który faktycznie powinien być stanem klęski żywiołowej – mówiła w InnPoland Darię Koligot ze Stowarzyszenia WIR Masz Głos, jedna z inicjatorek akcji otwierania biznesów.
– Obecna sytuacja jest kuriozalna - przekonywała. – Działają wielkie markety, dyskonty. A na przykład małe, rodzinne restauracje są zamknięte na cztery spusty. A przecież w takich lokalach łatwo dopilnować reżimu sanitarnego i dużo ciężej się zarazić. Wolałabym 10 otwartych małych restauracji, niż jeden działający Kaufland.