Rząd już raz podniósł akcyzę na alkohol w 2020 r., ale ma ochotę na więcej. Tym razem chodzić ma o zrównanie opłaty za piwo z tą za alkohole spirytusowe. Dla browarów oznaczałoby to nawet czterokrotne podwyższenie dotychczasowego podatku – tłumaczy ekspert. Producenci piwa mogliby przerzucić część kosztu na klienta i podnieść ceny.
Jeszcze w 2020 r. akcyza na alkohol skoczyła o 10 proc. w górę. Niedawna podwyżka to jednak nie koniec planów rządu na ściągniecie dodatkowej kasy z producentów i amatorów alkoholu. Władza chce, by trunki spirytusowe i piwo były obwarowane jednakową, wyższą opłatą – informuje "Fakt".
Obecnie stawka akcyzy na piwo to 8,57 zł za każdy procent alkoholu na daną objętość. W przypadku alkoholi wysokoprocentowych to 62,7 złote.
Doradca podatkowy Wojciech Bronicki wskazuje w eNewsroom, że podatek uderzy we wszystkie browary, najmocniej jednak w mniejszych producentów piwa.
Mali przedsiębiorcy produkujący piwo korzystają co prawda z ulgi w postaci połowy stawki podatku akcyzowego. Jednak zastosowanie stawki akcyzowej używanej przy wódce sprawiłoby, że opodatkowanie piwa wzrosłoby nawet czterokrotnie. To bardzo obciążyłoby rynek browarniczy - ostrzegł Bronicki.
Ekspert wskazuje, że zmiany w podatku można traktować "jako chęć przejęcia rynku piwa przez wyroby spirytusowe".
Niższa akcyza na piwo jest uzasadniona
Nie tak dawno na łamach INNPoland.pl opisywaliśmy pomysły Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) na gospodarcze odbicie po koronakryzysie. Eksperci instytucji pochylili się także nad podatkiem akcyzowym, zwanym też "podatkiem od grzechu".
Eksperci przekonywali, że ustawodawcy powinien kierować się nie tylko zapotrzebowaniem samego budżetu, lecz również względami społecznymi, czyli ustalać wysokość tego podatku proporcjonalnie do skali owego "grzechu", który się z nim wiąże.
Wymieniona tu została właśnie niższa akcyza na piwo i alkohole niskoprocentowe w porównaniu z wyższą akcyzą na wódkę i alkohole wysokoprocentowe. Zdaniem FPP jest w pełni uzasadniony system, bo dzięki temu dostęp do bardziej szkodliwych dla zdrowia produktów jest trudniejszy.
Jak wskazali eksperci, chodzi tu o naprawdę uważne przyjrzenie się konkretnym grupom produktów, uwzględniając ich realną szkodliwość społeczną, środowiskową i ich wpływ na zdrowie. Propozycje wyrównywania akcyzy między produktami bardziej i mniej szkodzącymi zdrowiu mijają się z celami zdrowotnymi polityki państwa, przekonywali eksperci podczas debaty.