Ze względu na nowe rozporządzenia rządu, które ma zakazać stosowanie przyłbic czy chust jako środków ochronnych przeciw COVID-19 zwiększa się zainteresowanie klientów maseczkami filtrującymi. Klienci już pytają o nie sklepy.
– Klienci sami dopytują o to, w jaki sposób półmaski filtrujące lepiej chronią nasze bezpieczeństwo. Podczas naszej weekendowej akcji rozdawania maseczek w Poznaniu, odbiorcy często zadawali pytania dotyczące kwestii zmian w przepisach i widać, że się do tego przygotowuj – powiedział w rozmowie z portalem Business Insider Polska Michał Kuczyński z firmy Bisaf.
Ostatni tego rodzaju wzrost popytu na maseczki obserwować można było w październiku zeszłego roku, kiedy miała miejsce druga fala pandemii.
Przede wszystkim maseczki chirurgiczne, które chronią przed cząsteczkami o średnicy jednego mikrometra. Dzięki temu ochronić nas mogą przed areozolami, w których obecne mogą być wirusy.
Natomiast półmaski filtrujące, które mają za zadanie zatrzymywać zawieszone pyły, dzielimy na trzy poziomy – FFP1 (najniższy poziom ochrony), FFP2 (średni) i FFP3 (wysoki).
Najsłabiej ze wszystkich chronią maseczki materiałowe.
Niedzielski wyśmiał przyłbice
Natomiast żadnej ochrony nie zapewniają przyłbice i dlatego zresztą rząd (rychło w czas) zdecydował się zakazać używania ich jako środka ochronnego przeciw koronawirusowi. Ostatnio nawet minister zdrowia Adam Niedzielski pokusił się o humorystyczny komentarz na ten temat.
– Jak to kiedyś powiedział bardzo zgrabnie pan prof. Krzysztof Simon, z przyłbicami to na Grunwald zapraszamy – stwierdził.