Z każdą kolejną odsłoną „Wiadomości” TVP wydaje się, że propagandowa telewizja osiągnęła już szczyt manipulacji i siania dezinformacji. Mimo to wczorajsze wydanie dobiło do takiego poziomu absurdu, którego pozazdrościć mógłby sam sekretarz Kim Dzong Un. Publiczne medium oskarżyło wczoraj polityków opozycji (w szczególności - niespodzianka - Rafała Trzaskowskiego) o... smog.
– Problem (smogu, przyp. red.) szczególnie dotyka dużych miast, których władze nie radzą sobie z kryzysem smogowym, choć usta mają pełne frazesów o ochronie środowiska – tymi słowami podzieliła się wczoraj z widzami zmartwiona prezenterka „Wiadomości” Edyta Lewandowska.
I zaczęło się: cała litania na temat tego, jak to w dużych polskich miastach grasuje groźny smog, a ich włodarze absolutnie nic z tym problemem nie robią. W materiale niesławnego Konrada Węża najbardziej oberwało się prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu, któremu wytknięto wyborcze obietnice poprawy jakości powietrza w stolicy.
O jeszcze większym problemie smogu na wsi - oczywiście - nie wspomniano, ponieważ w tamtejszych sejmikach zasiadają przecież członkowie partii rządzącej.
Co więcej, wybór ekspertów, którzy komentują problem smogu, jest bardzo wątpliwy. Wydawałoby się, że na ten temat powinni wypowiadać się albo klimatolodzy, albo inżynierowie ochrony środowiska, albo chociaż publicyści zajmujący się nauką i ekologią.
Niedoczekanie. „Eksperci” od spraw smogu w TVP to Artur Wróblewski - politolog, Piotr Grzybowski - publicysta tygodnika katolickiego „Niedziela” oraz Jacek Karnowski - red. nacz. konserwatywnego tygodnika „Sieci”.
– Sprawne samorządy, władze dużych miast mogłyby okiełznać, gdyby np. więcej pieniędzy chciały przeznaczać na wymianę kopciuchów niż np. na akcje ideologiczne – tak „merytorycznie” peroruje Artur Wróblewski, politolog z prywatnej Uczelni Łazarskiego.
Jak PiS radzi sobie ze smogiem? Sprawdzamy
A cóż takiego dla czystszego powietrza uczynił PiS? Wiadomości wspominają o programie „Czyste Powietrze”, który ruszył w 2018 r. Jego celem jest likwidacja 3 milionów „kopciuchów”.
Nie dodano jednak, że na obecną chwilę rządowy program, finansowany zresztą ze środków unijnych, jest kompletną porażką. W pierwszej wersji programu składanie wniosków i uzyskanie dofinansowania było tak skomplikowane - czas rozpatrywania wniosków trwał nawet 300 dni! - że Bruksela groziła nam odebraniem funduszy na ten cel.
Z kolei stan realizacji programu na dzień 24 lipca 2020 roku (najwcześniejsze udostępnione przez NFOŚiGW dane) - 5 proc. całego planu. Wynik nie jest zatem porywający. Co prawda, jesteśmy już prawie w jednej czwartej tego programu, ale, hej, do jego końca jeszcze całe 8 lat! Kto wie, ile do tego czasu się wydarzy?
Nie wspominając nawet o szeregu niedociągnięć w programie, które po ponad 2 latach od jego ruszenia wciąż nie zostały poprawione, m.in. nieuwzględnienie w programie budynków wielorodzinnych, wyłączenie z dystrybucji dofinansowań banków i samorządów gminnych czy… brak powszechnej kampanii promującej rządowy program.
Bolesne szpilki naszemu „antysmogowemu” rządowi wbili aktywiści z Polskiego Alarmu Smogowego. Zauważyli, że choć PiS wprowadził zakaz sprzedaży „kopciuchów”, to luki w prawie i brak mechanizmów kontrolnych sprawiają, że są one nadal w obrocie. Podobnie z normami jakości węgla.
„Wprawdzie Sejm nałożył obowiązek wystawiania świadectw jakości węgla, mimo to wielu sprzedawców ignoruje nowe przepisy, a dopuszczenie do sprzedaży węgla brunatnego czy miałów marnej jakości utrudnia realizację uchwał antysmogowych" – komentują.
Czy na wsiach jest smog?
Rozprawmy się z jeszcze kilkoma innymi kwestiami, poruszonymi w materiale „Wiadomości”. Najpierw: problem smogu nie dotyka jedynie największych polskich miast. On dotyka całej Polski. Również mniejszych miast oraz wsi.
Według danych Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami, obecnie głównym źródłem pyłu zawieszonego i dominującym źródłem zarówno WWA, jak i związków z grupy dioksyn są w Polsce domowe piece, kotły i kominki opalane węglem i drewnem.
Jak podaje smogLAB, są to zwykle „prymitywne urządzenia o niskiej sprawności energetycznej i bardzo wysokiej emisyjności”. Nie pomaga również fakt, że większość polskich domów jest bardzo słabo ocieplonych, przez co zapotrzebowanie na opał jest większe.
Zaś likwidacja kotłów idzie bardzo powoli, zarówno w dużych, jak i w mniejszych miejscowościach. Spośród miast wojewódzkich pozytywnie wyróżniają się jedynie Kraków oraz Wrocław, zaś jak pisała w zeszłym roku „Rz”, władze mniejszych miejscowości często nawet nie wiedzą, ile kotłów trzeba wymienić, bo… nie przeprowadzono w nich inwentaryzacji urządzeń grzewczych.
W takim tempie wymiany „kopciuchy” będą nas jeszcze truły nawet przez ponad sto lat.
Jak podkreślała w zeszłym miesiącu rzeczniczka warszawskiego ratusza Karolina Gałecka, w latach 2010-2020 uruchomiono centralne ogrzewanie w ponad 5,2 tys. mieszkaniach komunalnych. Został jeszcze tysiąc. Problemem są jednak przede wszystkim właściciele prywatnych domów.
Problem smogu sprawiedliwie przypada również w udziale ludności wiejskiej. Według opracowania przygotowanego na zlecenie Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej przez Institute for Security, Energy and Climate Studies Polska jest jedynym państwem UE, gdzie wykazywany jest trend wzrostowy udziału pyłu zawieszonego PM10 (jednego ze składników smogu) właśnie na terenach wiejskich.
– Przede wszystkim na terenach wiejskich blisko 90 proc. gospodarstw domowych jest ogrzewanych przy wykorzystaniu paliwa stałego, podczas gdy w mieście to tylko niecałe 28 procent. Resztę stanowi bowiem ciepło z sieci ciepłowniczej – ok. 60 proc. oraz gazu ziemnego – 11,5 proc. Ponadto na obszarach wiejskich większość budynków jest wyposażona w węglowe piece zasypowe o przestarzałej technologii generujące dziesięciokrotnie więcej pyłów niż piece najnowszej generacji – mówił dla serwisu ŚwiatRolnika.info Krzysztof Podhajski, prezes zarządu Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej.
Kto jest odpowiedzialny za smog w Polsce?
Ale dlaczego od tylu lat nikt nic w tej sprawie nie robi? Kto jest winny tak kiepskiej jakości powietrza w Polsce? Ano, drodzy państwo, nie jest to wina opozycji ani samorządów, a skutek wieloletnich zaniedbań władz centralnych, jak również brak świadomości polskiego społeczeństwa na temat szkodliwości złej jakości powietrza w Polsce.
Ale skupmy się na możliwościach miast i sejmików w walce ze smogiem. Można by je porównać do próby rozganiania słabej jakości powietrza drewnianym kijem. Bo co przyjdzie miastu z zakazu stosowania w piecach szkodliwych paliw stałych (np. węgla z dodatkiem popiołu, siarki, chloru i rtęci - tak, taki jest skład powszechnie stosowanych opałów), jeśli handel nimi wciąż będzie odgórnie dozwolony?
Jednocześnie warto wspomnieć, że już w 12 województwach sejmiki przyjęły uchwały antysmogowe, które wprowadzają zakaz ogrzewania domów węglem i drewnem. Przykład dał jako pierwszy Kraków. No więc - coś w tych samorządach jednak się dzieje.
Może i jest to niewiele, ale pamiętajmy, że przykład powinien iść z góry. A PiS w ciągu pierwszych trzech lat od przejęcia władzy w Polsce ze smogiem tak w zasadzie nie zrobił nic. Jego obecne działania też są, jak wskazują dane, dość niemrawe.
Zatem - szanowne TVP - weźcie się wreszcie dokształćcie, zanim zaczniecie robić kolejne materiały o tym, kto jest winny złej jakości powietrza w Polsce.