Badacze z Politechniki Warszawskiej przebadali "ekogroszek" sprzedawany w marketach. Wnioski? Słowo "eko" jest w nazwie tego produktu, delikatnie mówiąc, na wyrost. – Jego producenci wykorzystują jednak grę słów, a potem na obronę mówią, że "eko" oznacza "ekonomiczny" – mówi prof. Artur Badyda z Wydziału Instalacji Budowlanych, Hydrotechniki i Inżynierii Środowiska PW.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", eksperci Politechniki Warszawskiej w celu eksperymentu zbudowali instalację grzewczą, przypominającą domową kotłownię, gdzie podłączyli kocioł piątej, najwyższej klasy. Następnie poprzez spalanie w nim ekogroszku dwóch firm, sprawdzili jego jakość. Rezultat był przerażający.
Ekogroszek od pierwszej z firm zawierał m.in. dużą ilość popiołu, miał dużo gorszą wartość opałową niż deklarowana przez producenta, a emisje powstałe w wyniku jego spalania nie mieściły się w dopuszczalnych normach europejskich. Z ekogroszkiem innej firmy było bardzo podobnie.
Dodatkowo w spalinach wykryto substancje o wysokich potencjałach toksyczności, mutagenności i kancerogenności (tzn. powodowania nowotworów).
Trzeba podkreślić, że wyniki te były efektem spalania w kotle najwyższej klasy, a przecież większość Polaków cały czas posiada "kopciuchy". Prawdopodobnie w ich przypadku emisje byłby jeszcze większe.
Wiadomości TVP oskarżają o smog… opozycję
– Problem (smogu, przyp. red.) szczególnie dotyka dużych miast, których władze nie radzą sobie z kryzysem smogowym, choć usta mają pełne frazesów o ochronie środowiska – stwierdziła ostatnio prezenterka Wiadomości TVP Edyta Lewandowska.
O sprawie na antenie telewizji publicznej wypowiedzieli się domniemani "eksperci" – Artur Wróblewski - politolog, Piotr Grzybowski - publicysta tygodnika katolickiego Niedziela" oraz Jacek Karnowski - red. nacz. konserwatywnego tygodnika "Sieci".
A co jest przyczyną faktyczną smogu? Domowe piece, kotły i kominki opalane węglem i drewnem.
Według portalu smogLAB są to najczęściej "prymitywne urządzenia o niskiej sprawności energetycznej i bardzo wysokiej emisyjności". Do tego dochodzi fakt, że większość domów w Polsce jest bardzo słabo ocieplonych, co skutkuje większym zaopatrzeniem na opał. Likwidacja niskiej jakości kotłów idzie bardzo powoli w dużych, jak i w mniejszych miejscowościach.