Rząd straszy obywateli możliwym zakazem przemieszczania się, jeśli Polacy nie posłuchają i nie zaczną karnie przestrzegać obowiązującego lockdownu. Czy to realna groźba, czy bardziej kapiszon? Specjalista od prawa karnego dr hab. Mikołaj Małecki nie pozostawia wątpliwości, co ze sprawą zrobią sądy.
Dr hab. Mikołaj Małecki po raz kolejny stanął w obronie wolności obywatelskich w czasie pandemii Covid-19. Tym razem ekspert obrał za cel kolejny straszak rządu Mateusza Morawieckiego – możliwy zakaz przemieszczania się. Adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego stale monitoruje pomysły władzy i raz za razem zwraca uwagę na ich wątpliwą legalność.
Specjalista wskazuje, że premierowi nie pomoże nawet krok, którego PiS boi się przecież od ponad roku. Chodzi o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, które pozwoliłoby na większe moce prawne w zarządzaniu życiem obywateli. Nawet jeśli by się to stało, to zapisy prawne po prostu nie przewidują całkowitego zakazu.
Na swoim blogu Dogmaty Karnisty Małecki bardzo dokładnie wyjaśnia wszystkie okoliczności prawne.
"Zgodnie z art. 46 ust. 4 pkt 1 oraz art. 46b pkt 12 ustawy, w rozporządzeniu Rady Ministrów można określić ograniczenia w zakresie określonego sposobu przemieszczania się obywateli bądź nakazu określonego sposobu przemieszczania się" – wylicza.
"Chodzi o "sposób" przemieszczania się, i to dodatkowo "określony" sposób przemieszczania się, a nie w ogóle zakaz wyjścia z domu. Ustawa nie pozwala "zakazać" przemieszczać się w przestrzeni publicznej, lecz jedynie "ograniczać" sposoby realizowania tej wolności" – wyjaśnia we wpisie na Facebooku.
Podsumowując, zgodnie z prawem rząd może np. ograniczyć liczbę osób w komunikacji miejskiej czy wprowadzić obowiązkowy dystans społeczny między pieszymi. Nijak nie może jednak zabronić wychodzenia z domu, wsiadania do autobusu czy… spacerów.
Zakaz przemieszczania się w sylwestra
INNPoland.pl miało okazję przeprowadzić dłuższą rozmowę z dr Małeckim tuż przed końcem 2020 r. Niektórzy mogli już zapomnieć, ale rząd przecież szykował nam zakaz przemieszczania się w sylwestra. Mówiło się nawet o godzinie policyjnej, a argumentacja prawnika była bardzo podobna do obecnej.
– Zakaz przemieszczania się w sylwestra, nie ma żadnej podstawy prawnej. Zacznijmy od tego, że nie ma podstawy prawnej w ustawie o chorobach zakaźnych – wyjaśniał prawnik.
– Ustawa mówi tylko o tym, że w rozporządzeniu określić można "sposób" przemieszczania się. Np. limity osób w komunikacji miejskiej, zachowywanie dystansu. Ustawa mówi o sposobie przemieszczania, a nie o "celu" wyjścia z domu. Dlatego zakaz lub ograniczanie możliwości wychodzenia z domu są bezprawne. Poza tym przypominam, że zakaz jest sprzeczny z art. 52 Konstytucji RP – tłumaczył karnista.
– Nie przypominam sobie, by w ostatnim okresie było wprowadzane obostrzenie mówiące o zakazie przemieszczania się. Nawet przy wcześniejszych epidemiach, m.in. świńskiej czy ptasiej grypy, takich zakazów nie było. Na pewno jest to bardzo radykalne ograniczenie wolności obywateli, tym bardziej bulwersujące, bo nielegalne – podsumował nasz ekspert.