Produkt znanego z produkcji gamingowego sprzętu Razera, ma zostać urzeczywistniony i trafić do sprzedaży! Koncepcja maski Hazel zrobiła furorę na ubiegłorocznym CES, czyli imprezie, na której technologiczne firmy pokazują swoje najbardziej nowatorskie i wizjonerskie pomysły.
Niestety większość produktów z imprez CES ostatecznie nie trafia do sprzedaży albo w ogóle nie jest dalej rozwijana. Ale maska Hazel ma być jednym z wyjątków.
Hazel to maska ochronna, której szczególnym zadaniem ma być ochrona przed koronawirusem. Wykorzystuje do tego filtr N95 i wentylację pozwalającą na nieskrępowane oddychanie, odprowadzającą CO2. Jednak ma także inne zalety.
Maska ma posiadać elektroniczny wzmacniacz głosu ułatwiający komunikację oraz wielokolorowe diody, które nadadzą masce indywidualny charakter i odzwierciedlą emocje użytkownika.
W zestawie z maską powinien być też oferowany futerał ładujący z wbudowaną lampą UV. Na razie nie wiadomo jednak nic o potencjalnej cenie i przybliżonym terminie rynkowego debiutu.
Maseczki i dystans nawet przez następnych kilka lat? To bardzo prawdopodobne
Jeśli myślicie, że zakup tak zaawansowanej maski, jak ta od Razera, się raczej nie opłaca, bo przecież do czasu jej premiery pandemia może chylić się już ku końcowi, no to cóż… Rzeczywistość zapowiada się nieco inaczej.
Jak stwierdziła dr Mary Ramsay, dyrektorka ds. szczepień w Public Health England, noszenie maseczek i dystans społeczny mogą być koniecznie przez następnych kilka lat, aż w państwach nie zaszczepi się wystarczająca ilość obywateli.
Ramsay uważa, że ograniczenia takie jak zasłanianie twarzy w zatłoczonych miejscach i dystans społeczny zostały zaakceptowane przez wielu i nadal pozwalają gospodarce funkcjonować.