Polaków nie obchodzą rządowe rozporządzenia na temat obostrzeń i robią wszystko, żeby je obejść. Nie pomagają ani kontrole policjantów, ani apele ekspertów, którzy podkreślają, że jesteśmy teraz w krytycznym momencie.
Jak pisze dziennik “Rzeczpospolita", “w gabinetach fryzjerskich i kosmetycznych pracownicy zaklejają szyby, by utrudnić zajrzenie do środka. Działają restauracje i bary. By zachować pozory legalności, goście przed wejściem wypełniają deklarację, w której zgłaszają obecność na spotkaniu partii, bo te są wyłączone spod reżimu sanitarnego".
Dodatkowo wiele osób, które są na kwarantannie, wychodzi z domu, zostawiając telefon, by uniknąć namierzenia przez policję. Niektórzy także na prośby o założenie maseczki reagują odmową, bo “nie ma to podstawy prawnej".
Tymczasem, jak pisze “Rzeczpospolita", ta podstawa jest – kary za nieprzestrzeganie nakazu zasłaniania ust i nosa wpisano do kodeksu wykroczeń w listopadzie ubiegłego roku. A umarzane przez sądy wyroki w tych prawach dotyczą okresu sprzed tego wpisania.
Ignorowany jest też apel o unikanie zagranicznych wyjazdów. Dziennik pisze, że samoloty do takich państw jak Dominikana, Zanzibar, Egipt czy Meksyk są wypełnione do ostatniego miejsca.
Bilans po wprowadzeniu lockdownu
Jak pisaliśmy wczoraj w INNPoland, choć nowy lockdown wszedł w życie dopiero 27 marca, to policja ma pełne ręce roboty przy wystawianiu kar. Tylko przez parę dni w stolicy na mieszkańców spadł deszcz mandatów. Nadal zdarzają się biznesy łamiące obostrzenia i osoby negujące istnienie pandemii.