Masz 20-30 lat, bardzo chcesz się zaszczepić przeciw COVID-19 i niezbyt podoba ci się wizja czekania wielu miesięcy na ogłoszenie, że w końcu możesz przyjść po swoje przydziałowe ukłucie? Nie jesteś sam – we Włoszech osób ci podobnych jest tyle, że tamtejsze biura podróży chcą organizować szczepionkowe wycieczki do... Rosji. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe? Postanowiłam to sprawdzić.
Biura podróży we Włoszech chcą organizować wyjazdy do Rosji na szczepienie przeciw koronawirusowi
Sprawdzamy, czy z Polski byłby możliwy wyjazd na szczepienie do Rosji
Lepiej nie przyjmować szczepionek, które nie zostały oficjalnie zarejestrowane w Unii Europejskiej – radzi dr Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny.
Małe biuro podróży z Bolonii oferuje wyjazd turystyczny do Rosji połączony ze szczepieniem przeciwko COVID-19 – taką oto sensacyjną wiadomością przywitała mnie wczoraj rano Polska Agencja Prasowa.
Oferta ta jest odpowiedzią na zainteresowanie ze strony klientów: szef biura zdradził, że od zeszłego roku otrzymało ono "dziesiątki pytań o możliwość zaszczepienia się w Rosji". Zgodnie z zasadą "klient nasz pan", postanowił więc zorganizować taką usługę.
Przy informacji tej zatrzymałam się na dłuższą chwilę, gdyż szczepionkową turystykę do Rosji zdarzyło mi się – pół żartem, pół serio – rozważać. Przy rozmowie o tempie szczepień w Polsce koleżanka pochodząca z Rosji westchnęła, że pewnie szybciej będzie, jeśli skoczy na trzy tygodnie do rodziców, przyjmie tam dwie dawki Sputnika V i wróci już bezpieczna. Rzuciłam na to, że w takim razie chyba do niej dołączę, zaśmiałyśmy się i tyle było tematu.
Jeśli jednak wierzyć doniesieniom z południa – taki scenariusz miałby być jak najbardziej możliwy. Postanowiłam więc sprawdzić, jak mogłaby wyglądać szczepionkowa turystyka do Rosji.
Wjazd do Rosji w pandemii
Pierwszą przeszkodę nasz wspaniały plan napotyka już jednak na samym początku. Od marca zeszłego roku obowiązuje bowiem zakaz wjazdu dla cudzoziemców na teren Federacji Rosyjskiej. Wiadomo, takie uroki pandemii. Od zakazu obowiązuje jednak szereg wyjątków: m.in. dla dyplomatów, sportowców i trenerów, członków załóg statków morskich i powietrznych czy osób leczących się na terenie Rosji.
Jeśli założymy, że udałoby mi się zaliczyć do jednej z tych grup, droga do Rosji stoi przede mną otworem. Nie jest to też początek pandemii, kiedy wszystkie granice zamknięte były na głucho: raz w tygodniu z Warszawy do Moskwy lata bezpośredni samolot, można skorzystać też z połączenia z przesiadką, albo np. udać się autokarem do graniczącego z Polską obwodu kaliningradzkiego.
Ale nawet jeśli dostanę się do kraju – to czy ktokolwiek będzie chciał zaszczepić tam cudzoziemkę? Tutaj odpowiedź nie jest do końca jasna.
Czy w Rosji szczepieni są cudzoziemcy?
Zaledwie przedwczoraj rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził, że w rozmowach z niektórymi państwami europejskimi pojawia się kwestia wjazdu obcokrajowców na teren Rosji w celu zaszczepienia się. Z podobnym apelem wystąpili zresztą ostatnio szefowie trzech dużych rosyjskich organizacji przedsiębiorców – argumentując, że pomoże to wesprzeć branże najbardziej dotknięte pandemią.
Rzecznik Kremla ostudził ten zapał: choć temat jest dyskutowany, nie podjęto jeszcze żadnych konkretnych decyzji.
– Naszym priorytetem jest zaspokojenie wszystkich potrzeb Rosjan – stwierdził Pieskow, cytowany przez agencję Interfax.
Jednak teoria teorią, a w praktyce okazuje się, że wcale nie jest trudno zdobyć "własną" dawkę Sputnika V. Wystarczy znaleźć się na terytorium kraju i udać się do jednego z "masowych" punktów szczepień, znajdujących się w centrach handlowych. Jak będziecie mieć szczęście, w nagrodę otrzymacie... porcję lodów.
– Nawet nie zapytali mnie, czy jestem Rosjaninem, czy nie. Zapytali tylko, czy mam paszport. Powiedziałem, że mam tylko włoski paszport i wizę. Odpowiedzieli, że wszystko w porządku, przejrzeli moje dokumenty. Wypełniłem kwestionariusz, a następnie zostałem zaszczepiony – tak swoje szczepienie relacjonował dziennikowi "Kommiersant" mieszkający na co dzień we Włoszech Luigi Minari.
Pracownicy punktu szczepień w najsłynniejszym moskiewskim domu handlowym GUM oceniali zresztą w rozmowie z serwisem Deutsche Welle, że ok. jedna trzecia wszystkich osób przyjmujących tam szczepionki to cudzoziemcy – czyli osoby, które według rządowych deklaracji, nie powinny otrzymać szczepionek przed obywatelami kraju.
Przyjąć rosyjską szczepionkę czy nie?
Zorganizowanie wyjazdu na "szczepionkowy urlop" w Rosji nie jest więc tak proste, jak chcieliby tego przedstawiciele włoskich biur podróży. Jak jednak zobaczyliśmy, nie jest to równocześnie kompletnie niemożliwe – ba, Sputnika V można nieoficjalnie napotkać również w niektórych krajach UE.
Czy jeśli więc pojawiłaby się możliwość przyjęcia Sputnika: zrobić to? A może lepiej czekać na inną szczepionkę?
– Osobiście zawsze swoim pacjentom mówię tak: nigdy nie bierz tego, co nie jest dopuszczone do obrotu. Inne rady odłóż na bok, bo twoje życie i zdrowie jest tylko jedno – stwierdza dr Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny, prezes Fundacji Razem w Chorobie i członek inicjatywy naukowej "Nauka Przeciw Pandemii".
Ekspert podkreśla, że rosyjską szczepionkę zgłoszono do Europejskiej Agencji Leków (EMA), jednak nie została ona jeszcze dopuszczona do użytku. – Jest w związku z tym produktem niezarejestrowanym, o którym nic nie wiemy poza entuzjazmem w głosie jego twórców – ocenia.
Dr Borkowski ocenia, że procedura rejestracji Sputnika V w EMA może się wydłużać ze względu na niewystarczającą ilość danych z badań klinicznych – wymaga ona bowiem większej liczby kosztownych badań.
– Szczepionka Sputnik to tak naprawdę dwie szczepionki: pierwsza dawka jest oparta na adenowirusie typu 26, druga na adenowirusie typu 5. Trzeba więc zrobić podwójną ilość badań. Trzeba udowodnić, że najpierw trzeba podać pierwszy adenowirus, a nie odwrotnie, że druga dawka nie może być z tego samego adenowirusa... To masa pytań, które wymagają odpowiedzi – tłumaczy.
Mało prawdopodobne wydaje się w każdym razie, żeby szczepionkowa turystyka stała się w Europie większą modą. Choć po samym wjeździe do Rosji większych problemów ze znalezieniem szczepionki być nie powinno, całość wymaga wyjątkowo dużo planowania i długiego urlopu – a rząd rosyjski, choć szczepi każdego, kto zgłosi się do punktu szczepień, raczej nie pali się do zrobienia z tego wielkiego komercyjnego przedsięwzięcia.
A ja sama w sumie zgadzam się z opinią eksperta: szczepionka, którą przyjmę, będzie preparatem zarejestrowanym w Unii – na producenta nie zamierzam kręcić nosem. Wyjazdy szczepionkowe pozostawię innym.