Polacy śmiało wykorzystują dobrodziejstwa telemedycyny by pobierać lewe L4. Wystarczą dwa telefony i odrobina aktorstwa, by cieszyć się miesiącem wolności. Przez koronawirusa ZUS nie nadąża z kontrolami. Te spadły do ok. jednej trzeciej liczby sprzed pandemii Covid-19.
W ubiegłym roku nie zanotowaliśmy dramatycznego wzrostu liczby zwolnień lekarskich, wystawiono ich 24,2 mln. To 0,3 procenta różnicy w porównaniu z 2019 r. Mimo globalnej pandemii koronawirusa, Covid-19 był dopiero szóstym najczęstszym powodem niezdolności do pracy, jaki zgłaszali Polacy.
System teleporad medycznych znacznie ułatwił bowiem pójście na lewe zwolnienie L4. Stało się to też także przez spowodowane pandemią ograniczanie kontroli prowadzonych przez ZUS i pracodawcę – pisze "Gazeta Wyborcza".
Liczba kontroli ZUS spadła niemało, bo niemal trzykrotnie. W 2019 r. poddano im 149 tys. L4 i zakwestionowano 19 tys. z nich. W ubiegłym roku kontrolerzy zajęli się jednak jedynie 55 tys. podejrzanych zwolnień i zakwestionowali ok. 10 tysięcy.
A o zwolnienie jest naprawdę łatwo. "GW" opisuje przykład pana Marka, pracującego w firmie handlującej częściami samochodowymi. Wystarczyły dwa telefony do lekarzy. Pierwszy na prośbę o przepisanie leków na uspokojenie odesłał mężczyznę do psychiatry. specjalista wypisał mu leki i wysłał na miesięczne zwolnienie.
Panu Markowi się to spodobało i z przerwami spędził na zwolnieniu już ponad 140 dni. Zapytany przyznaje, że najpewniej depresji nie ma. – Zostałem już specjalistą od depresji i wypalenia zawodowego. Przeczytałem na ten temat bardzo dużo i potrafię tak wkręcić lekarza, że nigdy nie odmówił mi zwolnienia – wskazuje rozmówca gazety.
– Mówią, że okazja czyni złodzieja – dodaje kończąc rozmowę.
Zwolnienie lekarskie na alkohol
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w 2020 r. wystawiono zaledwie 5 tys. zwolnień lekarskich z powodu nadużycia alkoholu.
Zgłaszający się do lekarzy pacjenci coraz częściej proszą, żeby nie wspominać o tym w oficjalnych dokumentach. W zwolnieniu wystawionym "z powodu niezdolności do pracy spowodowanej nadużyciem alkoholu" kryją się bowiem dwa haczyki.
Po pierwsze, zwolnienia te oznaczane są specjalnym kodem literowym C – co oznacza, że pracodawca będzie doskonale wiedział, czym dokładnie spowodowana jest nieobecność pracownika. Po drugie natomiast: zwolnienie lekarskie z kodem C przez pierwszych 5 dni jest bezpłatne.
– Zwolnień na alkohol powinno być zdecydowanie więcej, ale lekarze nie chcą szkodzić pracownikom. Pamiętajmy, że w wielu przypadkach zwolnienia wystawiają lekarze rodzinni, którzy dobrze znają swoich pacjentów i ich chronią – tłumaczy Krzysztof Brzózka, były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.