ZUS chciałby, aby kobiety, które dopiero zaczęły podlegać ubezpieczeniu, obejmował okres wyczekiwania, przez co nie mogłyby one od razu otrzymać zasiłku macierzyńskiego. Zakład chciałby w ten sposób uszczelnić system – jednak eksperci zwracają uwagę na to, że problem leży gdzie indziej.
Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", póki co propozycje zmian w nabywaniu prawa do zasiłków ZUS przekazał do konsultacji z przedsiębiorcami. Rzecznik instytucji zastrzega, że "nie jest przesądzone, czy te przepisy wejdą w życie".
Eksperci, z którymi rozmawiał dziennik nie mają jednak wątpliwości, że jest to próba uszczelnienia systemu: ZUS proponuje, aby okres wyczekiwania – dotyczący dzisiaj osób, które właśnie zaczęły podlegać ubezpieczeniu chorobowemu – objął również zasiłki macierzyński i opiekuńczy.
– Przy okresie wyczekiwania kobiecie, która zawarłaby dzień przed porodem umowę o pracę, zasiłek macierzyński przysługiwałby po upływie trzech miesięcy, a zatem dostałaby świadczenie za dziewięć, a nie za 12 miesięcy – tłumaczy dr Tomasz Lasocki z UW.
Równocześnie zwraca jednak uwagę na to, że w walce z wyłudzeniem zasiłków macierzyńskich problem leży gdzie indziej – i chodzi tutaj o "dysproporcję między wniesionym wkładem (składkami) a otrzymywanymi świadczeniami". Chodzi tutaj o sytuacje, w których np. na chwilę przed porodem kobieta otrzymuje znaczną podwyżkę – a jej świadczenie wyliczane jest od tej kwoty.
Wyłudzanie zasiłków macierzyńskich
Wyłudzanie zasiłku macierzyńskiego od lat jest dla ZUS trudnym tematem – chodzi tutaj bowiem o delikatne sprawy dotyczące nowych matek, a walka z nimi nie wpływa dobrze na wizerunek instytucji.
Z niektórymi sytuacjami na pierwszy rzut oka jest już jednak coś nie tak. Jakiś czas temu szerokim echem odbił się przypadek pewnej pani stomatolog, zarabiającej od lat w klinikach dentystycznych średnio ok. 3500 złotych, która otrzymała w jednej z firm informatycznych posadę menedżera ds. rozwoju – z pensją 21,5 tys. złotych brutto. Płaca przebijała dalece pobory innych menedżerów spółki, tyle że nowa specjalistka nie pracowała długo: po trzech miesiącach przeszła na zwolnienie lekarskie.