Przeciętny Polak, chcąc zachować swój standard życia, wyda o prawie 700 zł więcej niż rok wcześniej. To przez rozpędzającą się inflację. Szczególnie poszkodowaną grupą są … warszawscy single.
Żywność i napoje bezalkoholowe podrożały w skali roku o 4,4 proc, podobnie prąd. Ceny paliw skoczyły aż o 33 proc. - podaje Główny Urząd Statystyczny. Przyzwyczajeni do określonego standardu życia single muszą ostro ciąć wydatki.
Portfel młodego pracownika korporacji policzyła “Gazeta Wyborcza”. Nasz bohater zarabia nieco ponad 5 tysięcy złotych, czyli trochę powyżej średniej krajowej.
Po spłacie raty kredytu hipotecznego (1500 zł), zapłaceniu czynszu, rachunków za prąd, gaz, śmieci, wodę, internet, telefon, Netflixa (700), opłaceniu karnetu na siłownię i karty miejskiej (250 zł), zostaje 2550 zł na tak zwane życie.
Po odliczeniu pieniędzy na przyjemności - kino, teatr, wyjścia do restauracji z przyjaciółmi - na jedzenie zostaje około 2 tys. złotych. Tymczasem ceny żywności również szaleją.
Z danych udostępnianych przez portal dlahandlu.pl wynika, że za chleb trzeba zapłacić średnio 86 groszy więcej niż w zeszłym roku. W przypadku mleka różnica wynosi 44 gr. Opakowanie 10 jaj podrożało zaś średnio o 68 gr.
– Wszystkie artykuły zdrożały średnio o 5 proc. rok do roku. To najwyższy skok cen od 2001 roku – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
W takiej sytuacji każdy nieprzewidziany wydatek: zakup odzieży, koperta na wesele lub - o zgrozo - wizyta u dentysty, stają się poważnym kłopotem.
Co ma robić singiel z Warszawy? Zmienić pracę, wziąć drugi kredyt, wrócić do rodziców albo w końcu znaleźć żonę lub męża? W rzeczywistości po godzinach łapie dodatkowe “fuchy” - na przykład udziela korepetycji, przywozi słoiki w domu, tnie wydatki na kulture i czeka na lepsze czasy…
Inflacja w Polsce
Zdaniem analityków, inflacja stanie się w najbliższych miesiącach skrajnym problemem gospodarek całego świata. Polska jest zaś obecnie państwem z najwyższą inflacją w całej Unii Europejskiej.
– W Polsce inflacja jest bagatelizowana przez rządzących. Mamy wyścig populizmu, tanich obietnic. Trudno mi wskazać program, który nie byłby populistyczny – mówi prof. Ryszard Bugaj.
Mocno zaszkodzić nam mogą masowe wyjścia do kina czy restauracji, wyjazdy na urlopy i wiele innych "zakazanych przyjemności", o które było trudno przez ostatnie 1,5 roku.
– Będziemy mieli szok popytowy w gospodarce – ostrzega prof. Bugaj. Masowy popyt na ograniczony produkt zgodnie z podstawowymi prawami ekonomii spowoduje zaś wzrost cen. Czyli inflacja z obecnego kłusa przejdzie w pełny galop.